-Harry...-starała się brzmieć na opanowaną, podczas gdy jej przyjaciel, machał przed jej nosem opakowaniem limitowanej edycji czekoladowych żab. -Nie zamierzam dać się przekupić. Prędzej nigdy w życiu więcej nie tknę czekolady, niż zrobię za ciebie te zadanie-dokończyła niemal już warcząc, bo właściwie to miała ogromną ochotę na jedną z czekoladowych żab. -Dam ci znać, kiedy najdzie mnie chęć na bycie wykorzystywaną przez najlepszych przyjaciół.
-Raczej poczekasz aż ci przejdzie...-jęknął z poddaniem młody Potter, opierając się o oparcie kanapy w Pokoju Wspólnym Gryfonów. Po nieprzespanej nocy, Hermiona nie wyglądała zbyt dobrze. Nareszcie nadszedł weekend, dlatego nie zamierzała nawet o tym myśleć. Chciała tylko odpocząć. Właśnie śmiała się z jakiegoś zupełnie nieśmiesznego żartu Harry'ego, gdy jej wzrok zatrzymał się na schodach prowadzących do dormitoriów chłopców. Poderwała się z miejsca, kiedy tylko dostrzegła schodzącego na dół Ron, uśmiechając się przy tym przepraszająco w stronę Harry'ego.
-Zanim, cokolwiek powiesz, mam kilka spraw do załatwienia w bibliotece. Nie oceniaj-nim się obejrzał, nie było jej już w Pokoju Wspólnym. Wzruszył ramionami, patrząc jak Ron biegnie za nią w stronę wyjścia. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę co to oznaczało. Kompletnie zapomniał co się między nimi wydarzyło. Nie czekając ani chwili dłużej, pobiegł za nimi.
-Hermiona, zaczekaj!-wrzasnął za nią, widząc jak idzie w końcu korytarza. Dziewczyna na chwilę zamarła, rzuciła za siebie nerwowe spojrzenie, a potem puściła się biegiem, nie zważając na to jak głupie i niepodobne do niej to było. Za nic w świecie nie miała ochoty z nim teraz rozmawiać, i szczerze mówiąc, trochę się go bała. Ignorując coraz głośniejsze tupanie byłego przyjaciela, zaczęła biec w stronę biblioteki, mając nadzieję, że tam, wśród świadków, Ron nie ośmieliłby się jej skrzywdzić. Widząc wielkie drzwi, przyśpieszyła, wyciągając kroki. Złapała za klamkę i zaczęła nerwowo nią szarpać, dostając ataku paniki, kiedy drzwi nie ustąpiły.
Pani Pince zamierzała zrobić tego dnia dokładny spis wszystkich książek. Biblioteka była zamknięta.
Wzięła głęboki oddech, czując jak w jej oczach pojawiają się pierwsze łzy. Naprawdę nie zamierzała płakać, ale dopiero teraz zdała sobie sprawę jak bardzo Ron ją wtedy przeraził. Słyszała zbliżające się kroki, nerwowo rozglądając się za inną drogą ucieczki. Nie czekając, pobiegła dalej, nie zważając na głośne nawoływanie byłego przyjaciela. Nie zdała sobie sprawy kiedy coś w niej pękło, a po policzkach spłynęły pierwsze łzy. Nie potrafiła pogodzić się z tym, że ich relacje się tak pogorszyły.
Z zamyślenia wyrwało ją uderzenie o czyjąś pierś. Zachwiała się gwałtownie, w ostatniej chwili łapiąc równowagę, zapobiegając upadkowi poprzez mocne wczepienie się w cudzy tors. Westchnęła głęboko, spoglądając w górę. Przerażało ją jak niewiele czasu potrzebowała, by zacząć identyfikować go po zapachu. Draco Malfoy, który z zaskoczeniem patrzył w jej czerwone, zapłakane oczy, nie mógł mieć pojęcia, że jest dla niej prawdziwym wybawieniem, jak i przekleństwem, który wszystko komplikował. Czuła się przy nim bezpiecznie, tak, ale co zamierzał zrobić Ron, jak już zobaczy ich razem?
Draco z konsternacją zmarszczył brwi. Takiej Granger jeszcze nie widział. Spojrzał na nią wyczekująco, jakby domagając się wyjaśnień, jednak nie doczekał się ich z jej ust. Zamiast tego zobaczył ponad jej głową pewnego niezbyt lubianego idiotę i nie musiał być geniuszem (chociaż naprawdę wierzył w to, że był), żeby domyśleć się, że to właśnie on jest powodem zamieszania. Tylko czemu przed nim uciekała?
-Nie spodziewałem się-prychnął z drwiną Ron. -Chcę z tobą porozmawiać, a ty uciekasz do tego zdrajcy?-spytał zdenerwowany. -A nie. Czekaj! To przecież całkiem oczywiste. Można się tego było po tobie spodziewać.
Malfoy z politowaniem uniósł brwi, jakby pragnąc przekazać, że jeśli Ron chce zrobić na nim wrażenie, to musi się bardziej postarać, jednak wyraz twarzy Hermiony mówił mu, że dzieje się coś niedobrego; coś o czym nie ma pojęcia. Był zszokowany, kiedy nic nie powiedziała. Bo przecież ona zawsze ma coś do powiedzenia, prawda? Zwłaszcza w takich momentach. Zacisnęła powieki, spod których wypłynęła usilnie wstrzymywana łza, a potem nieoczekiwanie wtuliła się w jego bok, chowając twarz w zagłębienie między jego barkiem a szyją. Nie śmiała się odwrócić. A on nie rozumiał, czemu z ich dwóch, to jego wybrała, by znaleźć się w jego ramionach. Ciągle patrzyła w jego oczy, wydając z siebie cichy, ledwo dosłyszalny szept:
-Pomóż mi.
Fala okropnie dziwnego uczucia przelała się przez jego ciało, kiedy spojrzała na niego w ten sposób. Jakby straciła kontrolę i teraz to on był tym, na którego musiała liczyć. Był jej to winien. Poza tym, nie lubił Weasleya. Każdy powód do kłótni z nim, był świetny.
-Weasley, Weasley, jak ty to robisz? Dziewczyny uciekają nawet do największych wrogów, byle się z tobą nie spotkać-zaśmiał się sztucznie Ślizgon, uśmiechając ironicznie w stronę rudzielca.
-Wrogów? Przyznaj się Malfoy! Od dawna ją pieprzysz-krzyknął oburzony Ron.
Draco spojrzał na niego z niedowierzaniem, a potem zacisnął pięści, powoli wypuszczając powietrze przez nos, w każdej chwili gotowy do tego, by go zabić. On tak na serio?
-Jesteś żałosny jak się denerwujesz...-o ile na początku kłótnia z Weasleyem wydawała mu się świetną zabawą, o tyle teraz był już szczerze wkurwiony. Tym jak Ron traktował swoją przyjaciółkę. Tak to sobie tłumaczył.
Mimo wszystko był w swoim żywiole, nawet się nie zorientował kiedy do dziewczyny podszedł ktoś jeszcze.
Harry przygarnął ją do siebie, mocno przytulając, a potem skinął Ślizgonowi głową, blado się przy tym uśmiechając. Dał mu do zrozumienia, że dziewczyna jest z nim bezpieczna.
-Ron, uspokój się-powiedział znad ramienia przyjaciółki, przybierając poważny ton, na którego dźwięk rudy tylko wywrócił oczami..
-Jak chcesz-odparł wzruszając obojętnie ramionami, a potem odwrócił się z zamiarem odejścia. W ostatniej chwili zmienił zdanie. Gwałtownie odwrócił się i bez wahania przywalił Draconowi w twarz. Cios był silny, jednak nie na tyle, by poza bolesnym przewróceniem głowy w bok i skrzywienia się, od dźwięku łamanej kości, Draco dał po sobie cokolwiek poznać.
To było nieoczekiwane i zwyczajnie niehonorowe, nawet nie zdążył się obronić. Patrzył jak wkurzony Weasley odwraca się i idzie cholera wie dokąd. Od niechcenia przewrócił wzrok na stojącą obok Hermionę i Harry'ego, a potem westchnął ciężko, jakby z rezygnacją i otarł dłonią strużkę krwi spływającą mu z nosa. Zamierzał odejść, kiedy zatrzymał go głos:
-Dziękuję-szepnęła dziewczyna nie śmiejąc na niego spojrzeć.
-Nie ma za co-odparł zwyczajnie, jakby każdego dnia był gotowy przyjmować takie ciosy. -Pamiętaj o tym, gdy będziesz uważała mnie za tego złego-powiedział zgryźliwie i w złym humorze skierował się do lochów. Stanął przed wielką, marmurową ścianą zamierzając wypowiedzieć hasło, gdy dosłyszał czyjś szept.
-Jak tam nos?
A więc to jeszcze nie koniec. Miał czelność przyjść tutaj i po raz kolejny go prowokować.
Odetchnął ciężko, jakby próbując się nieco uspokoić, a potem podświadomie potarł dłonią obolały nos, przerzucając zirytowane spojrzenie, na opierającego się o ścianę rudzielca.
Weasley leciał na Granger, doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Przecież to było widać. I cała ta afera, żałosne kłótnie i teksty były spowodowane niczym innym jak jego infantylną zazdrością. Oberwał w nos, bo jakiś frajer miał problemy miłosne. Zazgrzytał zębami ze złością. Zdawał sobie sprawę, że Ron nie zamierza odpuścić.
-Nie gorzej niż twój...-mruknął z pewnością siebie Draco, mrużąc oczy. Ledwo dostrzegał sylwetkę Rona w tej ciemności. Nie był jednak tylko wkurzonym facetem, był wkurzonym, dobrze wyszkolonym śmierciożercą, dlatego kiedy tylko zobaczył go stojącego pod ścianą z tym głupim uśmiechem, bez wahania podszedł do niego, zadając mu mocny cios w szczękę. Precyzyjny, jak na wkurzonego faceta i wyszkolonego śmierciożercę przystało. Ron osunął się bezwiednie po ścianie, dociskając dłoń do tryskającego krwią nosa.
-Nikt ci jeszcze nie powiedział, że ze mną nie warto zadzierać?-zapytał z niepozorną wściekłością Draco, przykucając naprzeciwko niego, napawając się widokiem swojego dzieła, jakim był rozkwaszony nos Gryfona. -Właśnie zerwałeś nasz niepisany sojusz, Weasley i wierz mi, to nie było dobre posunięcie.
-Trzeba było nie zarywać do mojej dziewczyny!-krzyknął z wściekłością Ron, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy jak żałośnie to brzmi.
Draco poczuł w sercu jakieś ukłucie, jakby spowodowane tym niewłaściwym określeniem. Granger i Ron nazywający ją swoją dziewczyną. To mu się wydało cholernie obrzydliwe.
Mimo wszystko starał się zachowywać tak, jakby go to nie wkurzyło, wybuchając niepohamowanym, przepełnionym drwiną śmiechem.
-Że niby ja i Granger?-zapytał z powątpiewaniem. -Jesteś idiotą, ale że aż tak?
-Odpuść sobie, Malfoy-uciął mu gorzko Ron. -Wiem o wszystkim. Wszyscy widzieli was w razem w Hogsmade. Pewnie od dawna ją pieprzysz. Ale wiesz, że ona umawia się z Krumem?
-A mnie to obchodzi, bo...?-Draco zawiesił głos z zaskoczeniem unosząc w górę brwi. Nie sądził, że ta rozmowa pójdzie w takim kierunku.
-Chcę żebyś wiedział z jaką puszczalską dziwką się zadajesz...-wywarczał nienawistnie Ron, na co Draco zareagował automatycznie, zaskakując tym nawet samego siebie. To go wkurzyło. Tak jak jeszcze żadne słowa. Ron nawet nie dokończył zdania. Po raz kolejny oberwał pięścią w twarz tak mocno, jak tylko Draco był wstanie mu to zapewnić. Blondyn nachylił się nad nim, zaciskając dłonie na kołnierzu jego bluzy, a potem nieoczekiwanie poderwał go do góry, stawiając na nogi. Przycisnął go do ściany, mocno nim o nią rzucając, a potem spojrzał prosto w jego zaskoczone, brązowe oczy.
-Uważaj co kurwa mówisz-powiedział opanowanym tonem, chociaż wewnętrznie walczył ze sobą, by nie uderzyć go raz jeszcze. A potem jeszcze kilka razy. -Nie dziwię się, że nie może na ciebie patrzeć-stwierdził chłodno, obdarzając go najbardziej pogardliwym spojrzeniem na jakie tylko potrafił się zdobyć. -W sumie i tak długo wytrzymała...
-Myślisz, że jesteś lepszy?-dosłyszał zachrypnięty, cichy głos Rona, który prychnął, brudząc go przy tym krwią, która spłynęła mu z nosa na usta.
Zmroził go swoim przenikliwym, zimnym spojrzeniem, a następnie odsunął się od niego i odszedł, na odchodne zadając mu niezbyt mocny, aczkolwiek wymierzony cios w brzuch. Ron znów leżał na podłodze.
Nie wysiedział długo w Pokoju Wspólnym Ślizgonów. Po wydarciu się na paru pierwszoroczniaków i wypiciu kilku kieliszków ognistej whisky, opuścił lochy równie szybko, co się w nich pojawił. Z nieopanowanym zamiarem wygarnięcia Granger, szybkim krokiem przemierzał korytarz, zastawiając się jak ją znajdzie. Zamierzał nią nieźle potrząsnąć. To wszystko była jej wina. Wciąganie go w jej żałosne, małostkowe problemy. Miał lepsze rzeczy do robienia, niż użeranie się z jej niedoszłymi facetami.
Szybko zrozumiał, że skoro Hermiona jest Prefektem Naczelnym, z pewnością wyje i użala się nad sobą w swoim prywatnym dormitorium. Dlatego też bez wahania, czy nawet próby ochłonięcia, nim się z nią spotka, stanął przed portretem Grubej Damy. Nie znał hasła do wieży Gryfonów, wiedział jednak, że to nie stanowi problemu. Był wściekły i jeśli musiał, był gotowy rozwalić wejście, byleby tylko wygarnąć Granger.
-Otwórz mi-warknął do obrazu, kiedy zdał sobie sprawę, że wejście do środka może się okazać całkiem kłopotliwe.
-Nie znasz hasła, nie mogę-Gruba Dama wzruszyła ramionami, rzucając mu z lekka wkurzone spojrzenie. Było już późno, a on zawracał jej głowę, w dodatku nie znając hasła.
Portret strażniczki Gryffindoru sprawił, że zdenerwował się jeszcze mocniej. W momencie, kiedy rozważał już nawet wyciągnięcie różdżki i rozwalenie połowy ściany dzielącej go od Pokoju Wspólnego, na szczęście do wieży zaczęli zbliżać się jacyś pierwszoroczniacy za którymi mógł bez trudu się wśliznąć. Cierpliwie poczekał, aż ci wejdą, a kiedy już miał za nimi przejść, obraz zamknął się, uniemożliwiając mu wejście.
-Co.do.kurwy?-zapytał, szczerze oburzony i po prostu wściekły. Wściekły, że oberwał w twarz, że Ron dał mu zbyt wiele do myślenia, że Hermiona podobno umawia się z Krumem.
-Nie znasz hasła
Drżące, histeryczne westchnięcie wydarło się spomiędzy mocno zaciśniętych zębów, kiedy bezradnie opuścił ręce. Podszedł do portretu i bez skrupułów zaczął walić więc w niego pięścią. Pukał więc tak, jak puka się do drzwi, nie zważając na wyraźne protesty Grubej Damy, tak długo aż nie otworzył mu Harry Potter. Cudownie.
-Cześć Potter-warknął z jadowitym uśmieszkiem, bez zaproszenia wsuwając się do Pokoju Wspólnego, nim ten zdążyłby go powstrzymać.
-Co tu robisz?-spytał wyraźnie zdziwiony Gryfon, zatrzaskując przejście i odwracając się w jego stronę.
-Teraz ja ponękam trochę Granger-oświadczył, jakby długo czekał, aż nareszcie przyjdzie jego kolej, a potem jak gdyby nigdy nic skierował się na szczyt wieży, po schodach. Domyślał się, że to właśnie tam znajduje się dormitorium prefekta. Stanął przed drzwiami, mocno waląc w nie pięścią. Poziom jego wkurzenia sięgał zenitu, dlatego kiedy po dłuższej chwili nie otwierała, sam wszedł do środka.
-Hej Granger-przywitał się, mimowolnie krzywiąc na dźwięk jej znienawidzonego nazwiska. Bezceremonialnie rzucił się tuż obok niej, na łóżku, zapadając na miękkim materacu. Obrzucił ją uważnym spojrzeniem. Leżała na brzuchu, z twarzą wtuloną w poduszki tak, jak to robią rozhisteryzowane laski, kiedy mają ochotę umrzeć, jeść lody, słuchać Taylor Swift i płakać. Może niekoniecznie w tej kolejności.
Kiedy tylko materac obok niej ugiął się, gwałtownie uniosła głowę.
-Co ty tu robisz?-spytała zaskoczona, ale i wyraźnie zdenerwowana, szybko ocierając policzki. Widać było, że płakała i może nawet zrobiłoby mu się jej żal gdyby nie to, że był taki zły. No i gdyby nie to, że to była Granger.
-Przyszedłem ci powiedzieć co o tym wszystkim myślę.
-O czym?-spytała lekko skonsternowana, przyglądając się jego zdenerwowanemu wyrazowi twarzy. Co ona mu niby znowu zrobiła?
-O tym idiocie Wealseyu-warknął, nieświadomie zmniejszając między nimi odległość. Usiadła na łóżku, z niezadowoleniem krzyżując ręce na piersi.
-Zdaje się, że to nie twoja sprawa-zauważyła nieuprzejmie, pragnąc uciąć tę rozmowę niż ta na dobre się zacznie.
-Nie?-zapytał ironicznie, zadzierając w górę jedną brew. -To przez niego mam złamany nos-zauważył ostro, jakby ją o to oskarżał.
-On złamał ci nos, więc to do niego powinieneś iść. Wynoś się stąd.
Wcale nie chciała, żeby się wynosił. Chciała raczej, żeby okazał więcej zrozumienia. Dzisiejsza sytuacja ją przerosła i chociaż może głupio było liczyć na słowa wsparcia od kogoś takiego jak Malfoy, to jednak gdzieś w głębi jej serca, w najbardziej nierealnych fantazjach był właśnie on. Ten, który się za nią wstawił, teraz zapewniający ją, że wszystko będzie dobrze. Oczywiście, że miała wyrzuty sumienia, że to z jej powodu oberwał.
-Z tobą chcę rozmawiać, bo to ty jesteś niesprawiedliwa. Nie będę obrywał, bo nie radzisz sobie z chłopakiem-oświadczył dobitnie, mrożąc ją swoim spojrzeniem. Ron nazywający ją swoją dziewczyną wciąż odtwarzał się w jego umyśle.
-Ron to nie mój chłopak-odparła zażenowana Hermiona, ze skrępowaniem przeczesując palcami swoje kasztanowe włosy. Rozmowa z Draco na te tematy okazała się bardziej krępująca niż mogłaby przypuszczać. Nie chciała, żeby myślał, że ktokolwiek był jej chłopakiem. Właściwie sama nie wiedziała dlaczego.
-Idiota cię ośmiesza, krzyczy na ciebie, obraża, okłamuje, krzywdzi...
-Ty też mnie krzywdzisz-przerwała mu Hermiona, nieświadomie podnosząc głos. Po prostu nie miała ochoty tego słuchać.
-Nie przypominam sobie, żeby między nami doszło kiedykolwiek do rękoczynów-spojrzał znacząco na jej posiniaczone i zadrapane ramie odkryte przez luźną koszulkę, a jego oczy jeszcze bardziej spoważniały. Utwierdzał się w przekonaniu, że te dodatkowe uderzenie Weasleya na sam koniec było całkiem przezorne. Chociaż wciąż było mu mało.
-Może jedynie z mojej strony-dodał na wspomnienie tego jak spoliczkowała go w trzeciej klasie. Widząc jej poważną twarz zbliżył się do niej i patrząc prosto w jej czekoladowe oczy zaczął:
-Jestem inny, Granger. Nigdy w życiu nie podniósłbym na ciebie ręki, rozumiesz? Z całym szacunkiem, ale skoro jego jesteś wstanie znienawidzić, to czemu mi, nie mogłabyś wybaczyć?-tak, to go właśnie bolało. Niesprawiedliwość z jej strony. Czemu tak mu zależało na pojednaniu? Może dlatego, że stanowiła wyzwanie, a może dlatego, że nie zależało mu już nawet tak na pojednaniu co na niej.
-To co innego-zaczęła kręcić głową, czując napływające wyrzuty sumienia. Miał rację. Niemal zawsze miał cholerną rację.
-Co jest ze mną nie tak?-spytał, doskonale zdając sobie sprawę, że od zawsze brakowało mu skruchy. Obrzucił ją wyzywającym spojrzeniem.
-Nie ufam ci -wzruszyła ramionami, odwracając wzrok.
-To może wreszcie zaufaj.
-To tak nie działa, Malfoy-wyrzuciła z siebie z frustracją. -Zaufanie trzeba zdobyć, tego się tak po prostu nie rozdaje.
-Ugh, Granger, jaka ty jesteś...-zawiesił się, powstrzymując od wszelkich przekleństw, które mogłyby pogorszyć jego położenie. -Co mam jeszcze zrobić? Kiedy zdasz sobie sprawę, że za każdym razem, kiedy będziesz tego potrzebowała, stanę po twojej stronie? Przecież mogłem cię olać, kiedy przed nim uciekałaś.
Westchnęła cicho, przez moment wpatrując się w jego szare tęczówki. To się wydawało takie szczere. Tak wiarygodne, jak jeszcze żadne wcześniejsze słowa. Miała wrażenie, że gdyby nie emocje, z jakimi tu przybył, a których za nic nie potrafił opanować, nie zdobyłby się na takie wyznanie. Stanę po twojej stronie. Zawsze, kiedy będziesz tego potrzebowała. Nieświadomie zamrugała, pozwalając by łzy, które zaszkliły się w jej oczach, wreszcie znalazły ujście. To nie było co. Żądał od niej czegoś, co od dawna uważała za niewykonalne. Żądał wybaczenia. Wymazania z pamięci każdej nocy, którą przepłakała po tym, jak ją obrażał.
-Okey-skinęła głową, głośno zaciągając się powietrzem. Miała wrażenie, że wraz z tym krótkim przytaknięciem, ogromny ciężar, który uczepił się jej serca kiedy tylko go poznała, zniknął. -Ale nie waż się mnie zawieść, Malfoy. Masz czystą kartę.
Uśmiechnął się delikatnie, jakby z zadowoleniem, po czym otarł z jej policzka łzę, z ogromną precyzją przejeżdżając kciukiem po jej skórze. Próbował udawać, że to niebyła dla niego wielka sprawa.
-No to pisz do Kruma, że przyjeżdżasz, księżniczko.
ale dobrze, że dała mu tą czystą karte i mogą zacząć wszystko od poczatku ;) głupi Ron! jak on mógł przywalić w nos Draco?!
OdpowiedzUsuńteraz to Rudy musi uważac na mnie ;__;
ojj ja czytam czytam! :D
jak zawsze świetnie ♥
~Z.
No w końcu mu wybaczyła! Fajny rozdział, czekam co dalej ;D♥
OdpowiedzUsuńCudo ! Cudo ! Cudo. Kiedy następny rozdział ? ;)
OdpowiedzUsuńPonieważ mam 5 rozdziałów w zapasie, zamierzam dodawać póki co codziennie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podoba.
:D
OdpowiedzUsuńeee tam dziewczyno nikt zapewne niczego nie zauważył, a nawet jeśli to no cóż trudno się mówi, jakoś to nie wpłynęło na to jak bardzo lubie twoje opowiadanie ;))
OdpowiedzUsuńale fajnie, że jesteś z nami szczera i sama dostrzegasz swoje błędy ;p
hymm nie no Miona i ta ucieczka... i ten jej błagalny głos "Pomóż mi..."
na szczęście Malfoy jej pomógł, a ta jego późniejsza rozmowa z Ronem nie powiem, bo ciekawa ;) tak ja jego słowa do Hermiony ;p dobrze, że postanowiła mu dać wolną kartę i hymmm tak jakby ich relacje zaczną się od początku ^^ zobaczymy z jakim skutkiem ;)) hid.bloog.pl
naczytałam sie tyle blogów o dramionie ale ten jest najlepszy. :***
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba ten parring. strasznie wciaga <3
OdpowiedzUsuńcudny rozdział:)
OdpowiedzUsuńfajnie, fajnie
OdpowiedzUsuńkrótko i na temat : ♥ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńHahah ten " wieprzley" mn rozwala. Zachwyciłam się twoim blogiem powinnaś napisać książke. Weszłam tu zupełnie przypadkiem ale nie żałuje. Piszesz z sensem i to mi się podoba. Wszystko opisujesz z nie małą dokładnością. A co do tego dormitorium, zauważyłam ale to że ty się z tego " wybroniłaś" zaimponowało mi. Liczę na to że wyślesz mi linka do tego poprzedniego bloga którego tak wychwalają :D i jeśli masz jeszcze jakieś inne blogi to ja je muszę przeczytać, poprostu muszę :D
OdpowiedzUsuńJej bardzo mi miło czytać taki komentarz :) Dziękuję.
UsuńBlogi oczywiście są. Nie wiem, które czytałaś dlatego podam ci wszystkie :D
friends-hogwart-story.blogspot.com
dramione-the-magic-world.blogspot.com
czarodziejskie-dramione.blogspot.com
Pozdrawiam i jeszcze raz bardzo dziękuję.
Kocham Kocham Kocham ! W końcu się pogodzili !! Rozdział bardzo fajny ale też pierw mi się pomieszało przy tym jej dormitorium ;] / Nagini
OdpowiedzUsuńWg mnie to jedno z najlepszych blogów o Dramione <3 widać że masz talent, wiele osób które piszą opowiadania np. o rose i scorpiusie, w ogóle nie trzyma się klimatu HP. Trzyma w napięciu, cały czas coś się dzieję, no i najważniejsze: akcja nie toczy się tylko wokół Draco i Miony, fabuła jest bardzo rozwinięta. Wg mnie powinnaś wysłać to na jakiś konkurs czy coś, bo blog w necie to zdecydowanie za mało. Jest świetnie!
OdpowiedzUsuńŚwietnie!! <3
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa !!! W koncu loffciam cie <3
OdpowiedzUsuńSuper blog :) wczoraj zaczelam czytać
OdpowiedzUsuń~S~
Uwielbiam czytać twoje teksty
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz ! *,*
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie jakie kolwiek kiedyś czytałam ! :D
ahh jaki wspaniałomyślny
OdpowiedzUsuńSzczerze nigdy nie pomyślała bym że może mi się spodobać Dramione nigdy jakoś nie byłam do tego pozytywnie nastawiona wręcz uważałam, że nie może to być fajne ogólnie nie podobało mi się to. Ale po przeczytaniu kilku rozdziałów Twojego bloga wiem że będzie to jeden z moich ulubionych paringów. 💙
OdpowiedzUsuń