środa, 29 maja 2013

Rozdział 30

-Szeroki uśmiech. Pamiętaj szeroki uśmiech-powtarzała sobie pod nosem, przygotowując kolację w swoim londyńskim mieszkaniu. Denerwowała się. Nigdy nie sądziła, że spotkania z narzeczonym, zaczną przysparzać jej tyle nerwów. Spędzali ze sobą coraz mniej czasu, ich rozmowy stawały się niezręczne, a on stał się krytyczny do niemal wszystkiego, co robiła.
Kochała go. Kiedy przyszedł czas w jej życiu, kiedy nie miała nikogo, zjawił się i postawił ją na nogi. Przywrócił jej wiarę w siebie i innych. Przy nim odżyła. Nie zniosłaby, gdyby go straciła. Zwłaszcza przez coś tak banalnego jak nieudana kolacja. Poprawiła kwiaty w wazonie i rzuciła nerwowe spojrzenie, w stronę kuchni, gdzie w piekarniku przygotowywała kurczaka. Nie była pewna jak długo może jeszcze tam leżeć.
Wygładziła dłońmi wierzch zwiewnej, granatowej sukienki z odkrytymi plecami i spojrzała w lustro, wymuszając na twarzy uśmiech.
-Jesteś dojrzałą, piękną kobietą, Hermiono. I nie kochasz tego dupka Malfoya.
Nie miała pojęcia czemu jej myśli ciągle krążą wokół Dracona. Odkąd go zobaczyła, nie potrafiła wyrzucić go ze swojej głowy.
Krzątała się po mieszkaniu, przygotowując jedzenie i sprzątając najróżniejsze rzeczy, które wciąż znajdywała na nie swoim miejscu. Chciała by to spotkanie było idealne. Ciągle z czymś się nie wyrabiała, bo całe przedpołudnie spędziła z Harry'm. Nie miała pojęcia dlaczego tak nalegał na tę rozmowę, ale zgodziła się i teraz płaciła za to cenę.
Poprawiała właśnie włosy, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Podbiegła do nich , przy okazji potykając się o szafkę. Z wściekłością przystanęła i zarzuciła z nóg obcasy, które Wiktor tak uwielbiał, a których ona nie znosiła.
Pamiętając o szerokim uśmiechu, otworzyła drzwi, omal nie wypadając z mieszkania i potykając się tym razem o próg. Zaśmiała się histerycznie, ale wkrótce potem ten śmiech się urwał, a ona zacisnęła usta w wąską linię, unosząc w górę brwi.
-Malfoy?-mruknęła zaskoczona, nie do końca wiedząc co powinna powiedzieć. Jego widok mieszał jej w głowie.
-Malfoy-potwierdził z entuzjazmem, ignorując to, że ją zaskoczył, a potem wparował bez zaproszenia do jej mieszkania.
-Wyjdź-powiedziała słabo, zbierając w sobie jak najwięcej sił. Niby jak miała go stąd wyrzucić, kiedy wszystko w niej krzyczało Zostań!?-Jestem umówiona-dodała, niezadowolona z jego obecności.
Tylko prychnął pod nosem. Doskonale wiedział, że jest umówiona. Potter po to spotkał się z nią rankiem, żeby on wiedział o jej planach.
-Słońce, czy mi się wydaję, czy ja czuję dobre jedzenie?-spytał z szerokim, złośliwym uśmiechem, wchodząc do jadalni. Cały stół był zastawiony smacznymi potrawami. Przystanął na myśl, że ta dwójka spędza tak wieczory. Spędzała tak wieczory przez cały czas, kiedy on siedział w Azkabanie marząc o tym, że kiedy wróci, to spędzi z nią już resztę życia.
-Owszem, ja i Wik...-zaczęła, jednak szybko jej przerwał. Chyba nie był w stanie tego słuchać.
-Ach, skarbie, tylko ja i ja, a o starym przyjacielu to już nie pomyślisz, tak?-spytał udając, że go to uraziło. -Wiesz co? Zintegrujmy się! Zjedzmy razem!-oznajmił, wymachując z udawanym podekscytowaniem rękami.
-Nie ma mowy, Malfoy-wywrócił oczami, kiedy uparcie próbowała go wywalić. -Wiktor pamięta co się działo kiedy był pod działaniem Imperiusa. Robił wszystko nieświadomie, ale pamięta jak pobiłeś go do nieprzytomności...To by było niezręczne, gdybyście razem jedli kolację.
Chciał powiedzieć coś na swoje usprawiedliwienie, albo na przykład zaproponować, że skoro to niezręczne, Wiktor nie musi przychodzić, ale wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek.
Uśmiechnął się niewinnie i uniósł ręce w obronnym geście, kiedy dziewczyna obrzuciła go morderczym spojrzeniem, a potem poszła otworzyć.
Krum przywitał ją krótkim, ale namiętnym i czułym pocałunkiem, który ona odwzajemniła. Poczuł jak na ten widok wszystko w nim umiera. Zacisnął pięści, czując ogarniające go zimno, kiedy zwrócił na siebie uwagę Bułgara. Całe szczęście nareszcie oderwał się od Hermiony.
-O...-wyrwało mu się, kiedy dostrzegł Malfoya w mieszkaniu swojej narzeczonej.
-O...-przedrzeźnił go Draco, zerkając na niego jak na idiotę. -Witaj, Krum-powiedział niechętnie, ściskając rękę Bułgara. Tym razem powstrzymał się, pamiętając, że musi być opanowany. Ostatnim razem połamał mu kości.
-Co on tu robi?-Krum ze skrępowaniem przesunął palcami po swoim krótkim, zadbanym zaroście. -Powiedziałem ci, że masz nikogo nie zapraszać?-burknął niezadowolony, mierząc Hermionę wściekłym spojrzeniem. Draco poczuł narastającą złość, ale nim zdążył mu zdrowo przyłożyć, Hermiona uniosła dumnie brodę i splotła ręce na piersi. Nienawidziła kiedy ktoś się tak do niej zwracał.
-Draco zje z nami kolację-oznajmiła z fałszywie uprzejmym uśmiechem, patrząc mu wyzywająco w oczy.
-Skoro tak...-Krum odetchnął z poddaniem i wzruszył ramionami. Zbyt mocno ją kochał, by dalej się jej sprzeciwiać. Przynajmniej teraz, przy gościu. Uśmiechnął się promiennie, co Draco skwitował cichym prychnięciem.
Usiedli przy stole w milczeniu. Było niekomfortowo i dziwnie, ale nie dla Dracona. Potrafił znieść każdą ciszę. Poza tym, świetnie się bawił. Wprawianie w zakłopotanie i złość Wiktora Kruma było przyjemnością.
-No to opowiedzcie, co tam u was? Powspominajmy dawne, szkolne czasy...-zaproponował, nie odrywając morderczego spojrzenia od narzeczonego miłości swojego życia.
-Chodzi ci o te czasy, w których nie byłeś jeszcze śmierciożercą i mordercą?-zapytał jadowicie Krum. Draco uśmiechnął się szeroko i mściwie, jakby o to właśnie mu chodziło, a Hermiona zamarła, unosząc głowę znad sałatki, w której do tej pory tak zawzięcie grzebała widelcem. Draco był zbyt dobry w takich gierkach, żeby to się mogło dobrze skończyć.
-No właśnie-blondyn przytaknął bez skrępowania, powoli kiwając głową. -Czwarta klasa, zdecydowanie moja ulubiona. Pamiętacie bal Bożonarodzeniowy i turniej trójmagiczny? Coś świetnego. Jak ci się podobało, Wiktorze?-imię Bułgara nienawistnie wycedził przez zęby. Hermiona zakrztusiła się winem, które właśnie piła, jednak tego nie skomentowała. Spojrzała jedynie potępiająco w stronę blondyna, który zupełnie ją zignorował.
-Fantastycznie-Wiktor wygiął usta w półuśmiechu, nie dając zbić się z tropu. Chyba zdawało mu się, że wygrywa. -Szczególnie, że to wtedy poznałem miłość mojego życia-Draco zacisnął palce na rękojeści niegroźnego, tępego noża, powoli wypuszczając powietrze przez zęby, kiedy Wiktor złapał dłoń Hermiony ponad stołem i uśmiechnął się do niej. Próbował się dowartościować. Mruknąć coś w stylu ale to ja zabrałem jej dziewictwo, ale się wstrzymał, pamiętając, że nie może pozwolić się sprowokować.
-A zadania na turnieju, jak ci się podobały?-dociekał. -Pamiętasz ten drobny incydent w labiryncie?-teatralnie się wzdrygnął. -Crucio na samym Digorry'm... nawet ja bym się nie powstydził takiego zagrania-uśmiechnął się szyderczo, zaciskając ze złością szczękę.
-Wiktor był pod działaniem Imperiusa, Draco-wtrąciła Hermiona. Z irytacją wywrócił oczami. Naprawdę nie musiała pomagać swojemu żałosnemu, niewygadanemu narzeczonemu.
-Tak, Wiktor niestety zawsze miał słabość do Imperiusa-odparł, uśmiechając się dwuznacznie. Odchylił się i oparł plecy o oparcie krzesła, z wyraźnym zadowoleniem obserwując tężejącą twarz szatyna.
Hermiona odstawiła kieliszek wina na stół i przyjrzała mu się z wyraźną wściekłością. Ta kolacja miała być jej i Wikora.
-A pamiętasz, Malfoy, jak profesor Moddy zamienił cię w białą fretkę?-spytała z udawanym rozbawieniem. Jej usta wykrzywiły się w szerokim, radosnym uśmiechu, ale oczy ciskały w niego błyskawice.
-Tak, to było takie zabawne-przyznał niechętnie, wciąż nie dając się jednak zbić z tropu. -Zawsze podziwiałem tego staruszka...-powiedział, znów zawieszając wzrok na Wiktorze. Zamierzał go zniszczyć. Choćby swoją ironią. -Pamiętam jak nauczył Pottera być odpornym na działanie Imperiusa! Wystarczy, że ci zależy i masz silną wolę...-powiedział niby od niechcenia, obserwując uważnie siedzącego naprzeciwko Bułgara. Tym razem to Wiktor zakrztusił się pitym właśnie napojem.
-Odczepmy się lepiej tej czwartej klasy!-powiedziała Hermiona pragnąc za wszelką cenę uratować sytuację. Słyszał jak jej głos drży od złości.
-Draco, pamiętasz jak dostaliśmy w pierwszej klasie szlaban i poszliśmy do Zakazanego Lasu? Ale się wtedy bałeś!-roześmiała się serdecznie, udając, że ma dobry humor. Uśmiechnął się pobłażliwie, odnotowując w myślach jej kolejny błąd.
-Tak, Zakazany Las...-zamyślił się, teatralnie wzdychając. -Ale chyba obydwoje przyznacie, że to nie jest przyjemne miejsce. Na pewno pamiętacie nasz ostatni wypad-wspomniał zgryźliwie. -Tam się nie organizuje pikników i się nie zasypia-rzucił, mając na myśli zdezorientowanie Bułgara w tamtym czasie.
-Skarbie, napijesz się czegoś?-Hermiona zmieniła temat i dotknęła ramienia narzeczonego, specjalnie prowokując blondyna. Draco nie dał po sobie poznać jak silnie irytująco działa na niego fakt, iż ona go dotknęła.
-Hermiona opowiadała mi o tobie-powiedział nagle Krum. Draco z powątpiewaniem obserwował jak Bułgar odkłada sztućce na talerz, przygotowując się najwyraźniej do jakiegoś poważnego ataku. -Zawsze byłeś dla niej podły-powiedział oskarżycielsko. -Wyzywałeś ją i jej nie szanowałeś...
-Ale się zmieniłem-zauważył szczerze i spokojnie.
-Kiedyś zobaczyłeś, że ma podbite oko i powiedziałeś, że chcesz  posłać kwiaty temu, który to zrobił-wspomniał, na co Draco mimowolnie zacisnął ręce na krawędzi stołu. Niebezpiecznym było poruszanie tego tematu. -Płakała przez ciebie tyle razy... Co z ciebie za mężczyzna, Malfoy?
Hermiona ukryła twarz w dłoniach, wściekła, że mu o tym powiedziała. Pamiętała jak zwierzała mu się na balu Bożonarodzeniowym. Nie sądziła, że Wiktor może jeszcze o tym pamiętać. Draco zmarszczył brwi, szczerze zmartwiony jej rozbiciem. Nigdy jej nie powiedział jak bardzo żałuje tych słów. Tych i wielu innych, które niepotrzebnie ją raniły.
-To dostałbyś je ode mnie już dwa razy...-powiedział z niekrytą złością, nieco nieprzytomnie, z lekkim opóźnieniem przenosząc wzrok z Hermiony na Wiktora.
-Byłem pod działaniem Imper...
-Daj już kurwa spokój, Krum-przerwał mu z lekkim wyrzutem i rozdrażnieniem. -Byłeś zdenerwowany, więc jej przywaliłeś. Zrobiłbyś teraz dokładnie to samo, Imperius to tylko taki pretekst, żeby ci wybaczyła.
Kątem oka dostrzegł jak Hermiona z przerażeniem kręci głową, błagając go by przestał, ale tego było zbyt wiele. Ona nie mogła być z kimś, kto był zdolny do tego, by celowo ją krzywdzić.
-Ty jej nawet nie kochasz-uznał z taką pewnością i niezachwianiem, że nawet jego to zaskoczyło. Powiedział dokładnie to, co chciał powiedzieć. Odpowiedziało mu milczenie. Hermiona ponownie ukryła twarz w dłoniach, a Krum dzielnie wytrzymywał jego mordercze spojrzenie. Do czasu.
-Wynoś się stąd-warknął w końcu, gwałtownie zrywając się z miejsca.
-Wiktor, nie...-jęknęła Hermiona, próbując powstrzymać to, nim będzie za późno. -Błagam, nie kłóćmy się.
-Każ mu wyjść-powiedział do dziewczyny, takim tonem, że mimowolnie ją zmroziło. Nienawidziła, kiedy taki był. Nienawidziła kiedy sprawiał, że czuła się jak ofiara. Przerażona i zaszczuta.
-Nie-odparła twardo. Umiała mu się sprzeciwiać. Nawet wtedy kiedy wiedziała, że konsekwencje mogą być nie do zniesienia.
-Jeżeli on nie wyjdzie, ja to zrobię.
Zagroził, ale w żaden sposób na to nie zareagowała. Nie zamierzała między nimi wybierać. Była narzeczoną Wiktora i do cholery nie chciała wokół tego żadnego zamieszania.
Dziewczyna patrzyła jak odchodzi, ledwo hamując łzy. Tak bardzo chciała miło spędzić ten wieczór.
-Zadowolony?!-wrzasnęła, w stronę wciąż siedzącego przy stole blondyna, kiedy wściekły do granic możliwości Wiktor zatrzasnął za sobą drzwi i teleportował się, znikając im z oczu.
-Mało powiedziane-prychnął Draco, uśmiechając się ironicznie. Wiedział, że jest na niego wściekła.
-To jest mój narzeczony, Malfoy!-krzyknęła niezadowolona.
-Wiem. Mi też to przeszkadza-odparł spokojnie. Był jak zwykle opanowany, taki obojętny i niewzruszony. Jakby to była niewinna zabawa, a ona niepotrzebnie dramatyzowała. To ją denerwowało jeszcze bardziej.
-Wyszedłeś z Azkabanu tylko po to, żeby niszczyć mi życie?-krzyknęła, siadając naprzeciwko niego i waląc pięścią w stół. Nienawidziła tego, że nie może na nią spojrzeć. Że wtargnął do jej życia tak niespodziewanie i nie dawał jej żadnych jasnych sygnałów. Czuła się zagubiona i sfrustrowana. Pochłonięta do reszty przez cały ten chaos, który rozszalał w jej sercu. Draco tylko wzruszył ramionami, uśmiechając się w jej mniemaniu perfidnie i złośliwie.
-Nienawidzę cię-warknęła, czując szklące się w jej oczach łzy.
-Jeszcze mi za to podziękujesz-stwierdził niewzruszenie, wstając z miejsca.
-Dlaczego to robisz?!-krzyknęła, kiedy próbował wyjść. Złapała go za ramię i szarpnęła w swoją stronę, obrzucając spojrzeniem pełnym wściekłości.
-Bo to kretyn, który na ciebie nie zasługuje!-powiedział już nieco poirytowany, nieświadomie podnosząc ton. Czy ona naprawdę tego nie widziała?
-No tak, ty jesteś lepszy-skwitowała z zażenowaniem, uśmiechając się ironicznie. Miała ochotę go walnąć. Nie miał prawa tak po prostu tu wkraczać i wywracać wszystkiego do góry nogami. Po tym co powiedział jej, kiedy żegnała się z nim zanim poszedł do więzienia, była załamana. To było nieludzkie. Złamać jej serce, a potem tak nieoczekiwanie żądać go z powrotem.
-Tak-odparł bez chwili wahania. Odetchnęła ciężko. -Ja cię szanuję, nigdy w życiu nie podniósłbym na ciebie ręki i ci nie rozkazuję-powiedział jakby to było oczywiste.
-Po pierwsze, Wiktor mnie nie obraża ani nie bije. Po drugie, rozkazuje mi, ale kocham go takiego jakim jest. Ty natomiast narzucasz mi swoje zdanie i próbujesz rozbić związek!-zauważyła rezolutnie, unosząc ręce. -To jest mój narzeczony, Malfoy! Co ty sobie w ogóle myślisz?! Wracasz po pięciu latach, uprzednio żegnając mnie słowami, że nie chcesz mnie więcej widzieć, a potem...
-Pamiętasz?-przerwał jej zaskoczony.
-Pamiętam!-wydarła się, nie rozumiejąc jego nagłej zmiany nastroju. Chyba nim wstrząsnęła. -Pamiętam też, że jesteś skończonym idiotą! Czego jeszcze ode mnie chcesz?-krzyczała mu prosto w twarz, na co wywrócił oczami z irytacją. Sfrustrowana uderzyła go otwartą dłonią w pierś. -On się na mnie przez ciebie obraził, a ty...
-Widocznie nie był ciebie wart!-krzyknął, robiąc krok w jej stronę. Stanął tak blisko, że to ją niemal osłabiło. Miał ten sam znajomy zapach. Każdą jej komórkę ogarnęło charakterystyczne ciepło. Jak na złość zrobiła kolejny krok w jego stronę, buntowniczo zadzierając głowę do góry.
-Nie było cię-zauważyła ostro. -Nie wiesz jaki jest-warknęła, dźgając go palcem w tors. To go tylko rozjuszyło.
-A właśnie, że wiem!-krzyknął oburzony, łapiąc ją za nadgarstek. -Nie bij mnie, kobieto-warknął, przysuwając ją bliżej siebie, by skrępować jej ruchy.
-Będę robić co mi się podoba-rzuciła, opierając obie dłonie o jego tors. -Mów czego ode mnie chcesz, albo wypad-powiedziała z groźną miną, ale nie potrafiła dłużej udawać. Nie kiedy był tak blisko. Rujnował jej mury i łamał postanowienia. Przy nim była słaba i bezradna. I zrobiłaby wszystko.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, powoli wzruszając ramionami, a potem gwałtownie naparł na jej ciało, przycisnął ją do ściany i pocałował. Ulga. To było jak napicie się wody po kilkugodzinnym biegu w upale. Albo powrót do domu po całym dniu stania na mrozie. Było jak spełnienie jej tęsknot i marzeń. Wszystkich tych wieczornych myśli i pragnień, które dopuszczała do siebie po szklance alkoholu. Tęskniła za tym. Za nim całym. Rozchyliła wargi, pozwalając mu pogłębić pocałunek i ręce w jego włosy, zaciskając palce gdzieś przy ich cebulkach. To był intensywne i gorące. Idealnie. Odetchnęła cicho w jego usta, kiedy przesunął językiem po jej wardze i delikatnie ją przygryzł, przesuwając dłonie z jej policzków na talię i biodra. Całował ją tak inaczej niż Wiktor. Z całym swoim zaangażowaniem i oddaniem. Jakby każda pojedyncza myśl w jego głowie skupiała się właśnie na niej. Czuła się w jego ramionach jak ktoś naprawdę ważny. Zajęczała, kiedy oparł o nią swoje czoło i nieco brutalniej naparł na jej ciało. Docisnął jej plecy do ściany, a ona poczuła jak w jej brzuchu buduje się pożądanie. Pragnęła go tak bardzo. Potrzebowała czasu, żeby zrozumieć jak niewłaściwe i zwyczajnie złe to było. Ona nie była jego, a on nie był jej. Zebrała w sobie wszystkie pokłady silnej woli, a potem odepchnęła go do siebie, wymierzając siarczysty policzek. Była wściekła. Cholernie wściekła na siebie, że tak jej się to podobało.
-Było warto-powiedział niemal od razu, obojętnie, z perfidnym uśmiechem na twarzy. Zamilkł i zacisnął usta w cienką linię, kiedy po raz kolejny, gwałtownie go spoliczkowała. Złapał się za palący policzek i spojrzał na nią z wyrzutem.
-Odwzajemniłaś pocałunek, nie jesteś bez winy-zauważył, z wciąż tryumfalnym tonem.
-Nienawidzę cię-warknęła, wymijając go i otwierając mu drzwi. -Wyjdź stąd.
-Dlaczego?-wywrócił oczami. Czy ona zawsze musiała lecieć do tego całego Kruma?
-Bo to moje mieszkanie, Malfoy!-krzyknęła po raz kolejny. Była taka niezdecydowana i oszołomiona. Całowała się z nim. 
-Teraz taka niezależna, tak?-spytał drwiąco. -Czemu nie postawisz się jemu? Granger do cholery, Krum na ciebie nie zasługuje-powiedział z frustracją. Maniakalnym gestem przesunął dłońmi po włosach. Doprowadzała go do szału. Nieopanowanej pasji.
-Dlaczego sądzisz, że ty na mnie zasługujesz?!-krzyknęła już do końca wyprowadzona z równowagi. Przyłożyła palce do wargi, które chwile wcześniej z taką zapalczywością całował i rzuciła mu spojrzenie. Chciała, żeby to powtórzył, jednocześnie będąc przerażoną, że może spędzić w tym mieszkaniu więcej czasu niż to konieczne.
-Nie zasługuję-zamrugała, kiedy zaprzeczył, nieoczekiwanie zmieniając ton głosu. Już nie krzyczał. Smutno pokręcił głową. -Nigdy nie zasługiwałem. Ale przynajmniej cię kocham. Dalej.
Zatrzymała powietrze w płucach i przyjrzała mu się z niedowierzaniem. Przynajmniej cię kocham. Dreszcz przeszedł przez jej ciało, a serce ogarnęło jakieś dziwne uczucie. Kochał ją. Wtedy i teraz i nareszcie to powiedział. Łzy zalśniły w jej oczach, kiedy dostrzegła jaki był poważny. Nie żartował. Kochał ją. Wtedy w Hogwarcie. Przez wszystkie dnie i noce w Azkabanie. I kochał ją teraz. Wydzierając się na nią i wrzeszcząc. Oddychali ciężko, wściekli i sfrustrowani. Nie tak miało wyglądać ich życie i nie tak mieli wszystko ułożyć. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale już po chwili zacisnęła je w cienką linię, dostrzegając jego spojrzenie. Nie pamiętała, żeby kiedykolwiek był na nią tak zły i zawiedziony.
Patrzyła jak nie czekając dłużej na jej odpowiedź, zwyczajnie wyszedł z mieszkania, mocno trzaskając drzwiami.
Jej oddech stał się płytki i przyspieszony. Spazmatyczny. Jej serce biło szybko, obijając o wnętrze jej klatki piersiowej. Pozwoliła popłynąć łzom szklącym się od jakiegoś czasu w jej oczach i osunęła się po ścianie, zwijając w kłębek na podłodze w przedpokoju.
-Nienawidzę cię, Malfoy-szepnęła do siebie, ze zmęczeniem przyciągając kolana do piersi.

25 komentarzy:

  1. boziu... boziu...

    Dawajszybko kolejny rozdzial bo cie znajde i Crucio walne...
    Pisz... pisz i weny... weny ^^

    Pozdrawiam Edyta ;**
    http://szeptaj-jesli-mowisz-o-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowy rozdział na http://dramione-odkryj-siebie.blogspot.com Zapraszam ;)
    Bllof

    OdpowiedzUsuń
  3. Fenomenalny rozdział ;D
    Draco jest po prostu cudowny ♥
    Uwielbiam twojego bloga i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cud, miód, malina. Draco jest cuuudny a Kruma to wprost NIE NAWIDZĘ !!! Ale rozdział genialny.

    OdpowiedzUsuń
  5. haa głupi krum :) czkam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Draco był cudowny w denerwowaniu Kruma :-) poprą mistrz cietej riposty :-) rozdział bardzo mi się podoba... Teraz kolejny ruch należy do Hermiony...
    Czekam na kolejną notke :-) mam nadzieję se pojawi się dość szybko...
    Pozdrawia
    Kika :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział.
    Malfoy rządzi!!!!!
    Krum niech spada!!!!!!
    Czekam na next!!!!
    Nie każ nam długo czekać!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. genialny rozdział!! poprostu CUDOWNY! :DD już nie moge się doczekać następnego. szybko wstawiaj nn :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jacie!!!!! Draco powiedział że ja kocha!!!!!
    SUPER! Wstawiaj następny rozdział jak najszybciej!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak słodziutko!!!!
    Powiedział że ją kocha :D
    Jeny czemu ona jest taka ślepa?
    Krum to debil!
    Błagam wstaw jeszcze dziś następny rozdział! Prooosze...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Agrr... jak ja nie lubię Kruma nie wiem za kogo on się uważa, żeby tak rozkazywać Hermionie. Za to bardzo spodobała mi się postawa Draco. Co do rozdziału fajny i czekam na kolejny:)
    Pozdrawiam
    Persefona

    OdpowiedzUsuń
  12. oooooooooooo.....aaa to super, że wyznał jej to co czuje ;)
    Ale jestem ciekawa jak diabli, dlaczego wszyscy mówią, że Krum jej nie kocha ???? Czy to takie głupie gadanie, czy na prawdę coś w tym jest ;)
    Proszę wstaw kolejny ;) Jeszcze dziś ;d
    E.

    OdpowiedzUsuń
  13. super, tylko szkoda ze to sie tak skonczyło! :(

    OdpowiedzUsuń
  14. to sie narobiło... ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne opowiadanie! Bardzo przyjemnie się czyta! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny post! :)
    zapraszam bo dopiero zaczynam :)

    http://dramionewiatrmilosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Super notka :)
    Zapraszam na mojego bloga ;D
    http://wladcy-marmurowego-aniola.blog.pl
    Proszę o komentarze ;p
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Poplakalam się :( draco taki biedny

    OdpowiedzUsuń
  19. Super Notka <3

    Zapraszam na mojego bloga :)

    http://wladcy-marmurowego-aniola.blog.pl

    Baaaardzo proszę o komentarze :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Brawa dla Dracona ! A co do Hermiony , nie mogę w to uwierzyć , że poleciała do Kruma i jest jemu podporządkowana .. Dlaczegoo ? Cóż zraziła mnie Hermiony postawa .
    A.
    PS:Postanowiłam czytać dalej , bo stwierdziłam , że jest warto skończyć tą historię.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jezuuu!! Jezu!! Jezu! Jesteś niesamowita! Genialnie przekazujesz uczucia i ożywiasz bohaterów i samo opowiadanie! To jest NIESAMOWITE. Mam nadzieję, ze w wolnej chwili znajdziesz chwilę czasu, by zajrzeć na mojego bloga Dramione i udzielić mi może parę cennych wskazówek? Byłabym wdzięczna.
    http://uczuciaprzelanenapapier-dramione.blogspot.com/
    Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za emocje, które zostały przekazane w tym opowiadaniu! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. o mamusiu...czy ona nie widzi ze on ją nadal kocha?!?! SUPER BLOG!!!
    ~Rovenka

    OdpowiedzUsuń
  23. uuu początek czegoś wspaniałego

    OdpowiedzUsuń