czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 22

-Co masz na myśli, mówiąc, zawiodłem?-mężczyzna o bliskowschodnich rysach twarzy, przesunął dłonią po swojej kruczoczarnej brodzie, ze złością wpatrując się w swojego sługę. -Co takiego trudnego jest w tym zadaniu? Przysięgam, gdybym tylko mógł wziąć sprawy w swoje ręce...
-No to czemu tego nie zrobisz?-spytał klęczący przed nim mężczyzna, nie powstrzymując się od wywrócenia oczami.
-Nie odzywaj się niepytany-uciął mu Pakistańczyk, mocno kopiąc go w brzuch.
-Czy naprawdę tak trudno kogoś skrzywdzić?-zapytał głośno z frustracją. -Wziąć słabą nastolatkę i zwyczajnie ją zabić?!
-Wcale nie jest słaba, Panie-powiedział niechętnie sługa, ze skrępowaniem uniżając wzrok.
-Niby co takiego daje jej tą siłę?-prychnął arogancko mężczyzna. -Nie ma rodziców, nie spędza czasu z przyjaciółmi...
-Nie zapominałbym o Malfoyu...
-Tak-mężczyzna, otulił się ciemnym płaszczem i z uznaniem pokiwał głową. -Tak, Malfoy-zamyślił się na moment -Nienawidzę go-rzucił z łatwością, wykrzywiając twarz w niechętnym grymasie. -Wszystko psuje i utrudnia, nie daje się zabić...-mówił bardziej do siebie niż do trzymającego się za brzuch sługi. -Jego strata z pewnością byłaby dla niej bolesna...
Odetchnął z postanowieniem.
-Zrobisz to-wydał rozkaz. -Zabijesz go.
Sługa uniósł na niego pełne niedowierzania spojrzenie.
-Ale panie... J-Ja nie mogę...-wyjąkał z przerażeniem.
-Znowu to samo-zaśmiał się czarno brody, wyciągając różdżkę. -Imperio!-powiedział, a twarz sługi momentalnie się zmieniła. Rozluźnił się i zaniechał oporu, powoli podnosząc się z kolan. Wszystkie jego troski nieoczekiwanie odpłynęły.
Rzeczywiście, teraz już mógł zabić Dracona Malfoya.

***

Rocznica Drugiej Bitwy o Hogwart zbliżała się, a wraz z upływającym czasem, wśród uczniów szkockiej szkoły, narastał stres. Presja, którą odczuwali chłopcy, zmuszała ich do jak najszybszego wyboru i zaproszenia odpowiedniej partnerki.
Szczególnie dla Harry'ego i Rona, zadanie to okazało się udręką. Co zaskakujące, nie dlatego, że tak jak w czwartej klasie, bali się umówić z dziewczyną, która się im podobała. W tym roku, byli rozchwytywani. Ostatnie lata, dały im sławę, każda dziewczyna marzyła o ich towarzystwie na balu. Podobnie miała się i Hermiona, na którą polowała zdecydowana większość męskiego grona w Hogwarcie.
Doprowadzona na skraj wytrzymałości trójka Gryfonów, została zmuszona spędzać przerwy w łazience. Zawsze zjadali szybko posiłki i nie wychodzili po lekcjach z dormitorium.
Szczególnie uciążliwe stało się to dla Hermiony. Nie chciała iść na bal z pierwszym lepszym chłopakiem, który chciał mieć ją ze sobą tylko dlatego, że była sławna i zasłużyła się podczas bitwy. Pragnęła by zaprosił ją ktoś, kto wiedział o jej istnieniu wtedy kiedy była niewidzialna. Kiedy była po prostu kujonką Granger, nieustannie wpadającą w kłopoty. Kiedy jej włosy nigdy się nie układały, miała wystające jedynki i niezbyt ładne ubrania.
[...]
Szła korytarzem, mijając z obojętną miną McLaggena, Thomasa, Finnnigana i wielu innych napaleńców, którzy tego dnia pożerali ją spojrzeniem, jakby była w całej szkole jedyną dziewczyną, którą można by było zaprosić na bal. Nie rozumiała ich zachowania, a i trochę ją tym wszystkim denerwowali, ale zdecydowanie bardziej martwiła się inną sprawą.
Tego dnia, pierwszą lekcją była Obrona Przed Czarną Magią. Hermiona westchnęła, na myśl o lekcji z Wiktorem. Czuła się tak bezradnie i dopadała ją coraz to większa rezygnacja. Miała ochotę śmiać się na myśl, że kiedyś, na myśl o Krumie, wzdychała z rozmarzenia i zachwytu, czując to dziwne uczucie w brzuchu na myśl o tym, że go zobaczy. Z zażenowaną miną weszła do jeszcze pustej klasy, nieco zaskoczona unosząc brwi. Chciała szybko wycofać się, nim czekający już na swoich uczniów mężczyzna ją zobaczy, ale nim zdążyła to zrobić, Krum odsunął się od biurka i wstał z krzesła, obrzucając ją niepewnym spojrzeniem. Zamarła kiedy, podszedł do niej szybkim krokiem i złapał ją za rękę, spoglądając na nią z łagodnością i skruchą, w którą niegdyś z pewnością by uwierzyła.
-Miona ja...
-Mówiłam, żebyś nie mówił do mnie Miona?-warknęła, mierząc go wściekłym, pełnym obrzydzenia spojrzeniem.
-Przepraszam-westchnął z rezygnacją, ze skrępowaniem pocierając dłonią kark. -Proszę, po prostu wszystko sobie wyjaśnimy. Daj mi szansę, chodź ze mną na bal-poprosił niemal błagalnie.  Zapewne niejedna dziewczyna marzyła o tym, by patrzył na nią w taki sposób. Chciałaby mieć na wyłączność ten uśmiech i głębokie spojrzenie ciemnych, brązowych oczu. Niby jaka dziewczyna nie oddałaby wszystkiego, żeby pójść z Wiktorem Krumem na bal?
-Chyba sobie żartujesz-resztkami sił powstrzymała się od splunięcia mu pod nogi. Gniewnie zmrużyła oczy, krzyżując ręce na piersi.  Z politowaniem obserwowała jak Wiktor otwiera usta, żeby jej odpowiedzieć, ale przerwali mu wlewający się do sali uczniowie.
-Mam błękitny krawat-spojrzał na nią z niezadowoleniem, na co po ciele Hermiony przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Może i była odważną i silną dziewczyną, pamiętała, że potrafił ją skrzywdzić
-Załóż coś co będzie pasowało-szepnął jej na ucho, a potem zacisnął usta w cienką linię, i kazał uczniom usiąść.
Stała przed nim z otwartymi ustami, nie śmiejąc się odezwać. Po raz pierwszy jego bezczelność, kazała jej milczeć, bo nic sensownego nie przychodziło jej do głowy.
-Źle się czuję-przełknęła ślinę, a potem zmusiła się do uniesienia kącików ust do góry. Zazdrościła w tym momencie Malfoyowi. Zawsze potrafił zdobyć się na ironiczny uśmiech, zwłaszcza w takich sytuacjach, w których ona miała okazję ryczeć z wściekłości i rozgoryczenia. Uśmiechnęła się perfidnie, starając się chociaż przez moment brać przykład ze ślizgona. -Chcę mi się rzygać, kiedy na ciebie patrzę-powiedziała nieco ciszej, po czym wyszła z sali, mocno trzaskając za sobą drzwiami. Wyszła, powstrzymując się od okrzyku oburzenia i złości. Nie myśląc zbyt wiele, wdrapała się po schodach w stronę wieży Gryffindoru.
-Mionka!-usłyszała za sobą znajomy głos.
Odetchnęła głośno, przez zaciśnięte ze złości zęby, a potem zatrzymała się na szczycie schodów. Ze zbolałą miną odwróciła się, spoglądając prosto w twarz rozentuzjazmowanego Cormaca McLaggena.
-Witaj-powiedziała, z przyuczonej grzeczności udając ucieszoną jego widokiem. W myślach przyrzekła sobie, że jeszcze dziś znajdzie sobie chłopaka na bal, zanim Wiktor zdąży coś odwalić i nie da jej wyjścia. Nie miała zamiaru z nim iść. Przez chwilę milczała, ostatecznie decydując się spróbować. Zlustrowała stojącego naprzeciw Gryfona uważnym spojrzeniem. Nigdy go nie lubiła. Był pewny siebie, zadufany w sobie, beznadziejnie grał w quidditcha i nie miał poczucia humoru. Ostatecznie stwierdziła jednak, że nawet stojący przed nią blondyn nadaje się do roli jej partnera lepiej niż jej nauczyciel. Nie miała wątpliwości, że duma Cormaca będzie kazała mu rozpowiedzieć o ich pójściu razem na bal całej szkole. To brzmiało dla Hermiony jak upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu. Pozbycie się Kruma i natrętów, przed którymi uciekała od tygodnia, kryjąc się po schowkach i łazienkach.
-Wiesz...-zaczęła nieśmiało, zaciskając pięści na materiale swojej szaty. Była zdeterminowana, ale tego typu sprawy nigdy nie przychodziły jej łatwo. Nie miała z chłopakami prawie żadnego doświadczenia. Cóż, może oprócz tego z Malfoyem, ale z nim nigdy nie miała takich relacji. Nie trzymali się za ręce, nie tańczyli, a już na pewno nie chodzili i nie zapraszali się wzajemnie na bal.
-Zastanawiałam się-zamrugała, czując nagły przypływ odwagi na myśl o Malfoyu. Tęskniła za nim. Naprawdę za nim tęskniła, a to zmuszało ją do stłumienia tego uczucia. -...zastanawiałam się, czy będziesz na balu?
-Właściwie to...-obserwowała jak Cormac, który wyczuł jej aluzję, prostuje się i uśmiecha z zadowoleniem, jakby właśnie wygrał jakieś trofeum. Resztkami silnej woli powstrzymała się od wywrócenia oczami. -Od początku myślałem, że pójdę tylko pod jednym warunkiem-z zażenowaniem obserwowała jak jego pewny siebie uśmieszek poszerza się z każdym słowem, przemieniając jego twarz w łobuzerski wyraz.
-Jakim?-zapytała, przełykając ślinę. Nie była pewna, w co on się bawi.
-Tylko jeśli pójdzie ze mną taka niesamowicie piękna laska jak ty. Co ty na to, Hermiono Granger?
Miała ochotę walnąć go za ten tani tekst, ale zamiast tego uśmiechnęła się szeroko i udawanie, nieco zbyt szybko zaczynając kiwać twierdząco głową.
-No jasne-wykrzyknęła z fałszywym zapałem. Nie mogła wiedzieć, że te wszystkie nic nie znaczące gesty dają chłopakowi nadzieję na trochę więcej niż tylko miłe towarzystwo.

***

Malfoy! 

         Nie mam pojęcia, czy pisanie tego listu ma w ogóle jakikolwiek sens. Nie wiem co nas łączy. Zastanawiam się, czy między nami okey? Boże, rozstaliśmy się w tak chorych okolicznościach. Być może troska o Ciebie tylko mnie ośmiesza. Pewnie robię z siebie idiotkę zbyt nachalną osobę? 
Ale martwię się, Malfoy. Martwię się o Ciebie i gdybyś tylko mógł dać jakikolwiek znak, że żyjesz i masz się dobrze, byłabym wdzięczna. Naprawdę niczego więcej nie oczekuję. 
Pewnie Ci to umknęło; w tę sobotę Hogwart organizuje bal z okazji rocznicy bitwy. Idę z McLaggenem
Przyjdź. Powinieneś wpaść, jeśli masz wolną chwilę.      
               
                                                           Granger. Albo Hermiona?        


Obrzuciła pokreślony tekst i nieudolnie pozamazywane zdania, krytycznym spojrzeniem, kiedy składała kartkę i przywiązywała ją do nóżki sowy. Jeszcze nigdy, żadna korespondencja, nie wzbudzała w niej tyle emocji.

***

Jazzowe dźwięki fortepianu zagłuszały rozbawione śmiechy rozbrzmiewające w wielkim pomieszczeniu. Specyficznego klimatu nadawał unoszący się w powietrzu dym drogich cygar zmieszany z zapachem alkoholu i perfum. Kasyno nieopodal Malfoy Manor cieszyło się wielką popularnością wśród czarodziejów z wyższych sfer, nawet tak młodych i nie zapalonych w hazardzie jak Draco. Dźwięk uderzających o siebie kieliszków, eleganckie panie w elegancko krótkich sukienkach, czarujący panowie, dobra muzyka i gry. Jak tu nie lubić, przychodzić w takie miejsca?
Siedział na czerwonej, skórzanej kanapie popijając ognistą whisky, czując jak od nadmiaru alkoholu, szumi mu w głowie. Nie był pijany. Co najwyżej się wstawił, ale nie był dostatecznie trzeźwy, by rozważać co jest słuszne, a co głupie, co zapewni mu rozrywkę, a co go zwyczajnie zniszczy.
Po obu jego bokach siedziały dwie kobiety, szczupłe i wysokie dziewczyny w czerwonych, błyszczących sukienkach.  Paru mężczyzn, wysuwało na stół przed nim swoje żetony, a on z zadowoleniem, uśmiechnął się, odnotowując kolejną sumę na swoim koncie.
Uwielbiał przebywać w tym towarzystwie. Nie byli przyjaciółmi, raczej znajomymi od gier, picia i przepuszczania pieniędzy.
 Tak czy inaczej, właśnie zaśmiewał się z jakiegoś głupiego żartu swojego kolegi, kiedy do kasyna wleciała sowa. Wszyscy przywitali ją gwizdami i głośnymi okrzykami jakby była czymś zupełnie niezwykłym. I jemu zjawisko to wydawało się niezwykle śmieszne, zwłaszcza po tym jak wlał w siebie kolejną już szklankę z alkoholem.
Zdziwił się, kiedy sowa wylądowała naprzeciwko niego. Nie spodziewał się listów, zwłaszcza na tyle pilnych, by nie dostarczano ich do domu, a jego osoby.
Spojrzał na drobnego ptaka lekko zdezorientowany, dopiero po chwili przypominając sobie, że należy odwiązać od nóżki sowy list. Zajęło mu to sporo czasu. Po alkoholu stawał się niedbały i nieprecyzyjny, jego palce ślizgały się po sznurku, kiedy w końcu poirytowany, zdecydował się go rozerwać.
-O cholera-powiedział poważnie, tak jakby własnie dowiedział się o śmierci swojej złotej rybki z dzieciństwa.
Całe towarzystwo momentalnie ucichło, przyglądając mu się badawczo i jakby ze strachem, że treść listu popsuje im zabawę.
-Co się stało?-spytała jedna z jego koleżanek, w opiekuńczym geście owijając jego szyję swoim ramieniem. Skrzywił się, kiedy do jego nozdrzy dotarł jej przesłodzony zapach, tak inny niż ten do którego przywykł i który pokochał, a którego okoliczności poznania nie mógł sobie przypomnieć.
-T-Te literki-powiedział co najmniej przerażony, czując się jednocześnie jak skończony idiota. -One... tańczą! Ruszają się i rozmazują jak jakieś pojebane.
Wszyscy dookoła zebrani wydali z siebie okrzyki przerażenia, zakrywając usta dłońmi. Draco tylko ze skrępowaniem przesunął dłonią po karku, a potem wzruszył ramionami i z obojętnością wsadził list na samo dno kieszeni.
Następnego dnia, wczesnym rankiem nie miał pojęcia o wydarzeniach z kasyna.

***

Siedziała na parapecie, smętnie wpatrując się w widok zalanych przez deszcz błoni za oknem. Odruchowo odgarnęła kosmyk kasztanowych włosów za ucho, próbując odnaleźć w sobie choć cień pozytywnej energii. Nie odpisał. Naprawdę starała się udawać, że jej to nie ruszyło, ale potem wyobrażała sobie jego drwiący uśmiech, kiedy czytał jej list. Było jej przykro. Bardziej niż kiedykolwiek. Czuła się jak naiwna idiotka, która jako kolejna wpadła w jego pułapkę. Była po prostu kolejną dziewczyną, z którą się przespał. Czuła jak łzy napływają do jej oczu, na myśl o tym, jak wyjątkowo się przy nim czuła. Wszystkie te wspólne chwile, chociaż piękne i być może najlepsze jakie miała, wydały jej się naiwne i bezwartościowe.
-Hermiona? Musimy już iść...
Z zamyślenia wyrwał ją głos przyjaciółki. Ginny stała w drzwiach, ubrana w piękną, granatową sukienkę. Hermiona zmarszczyła brwi, kiedy dziewczyna nieoczekiwanie przerwała, milknąc wpół zdania.
-Wyglądasz prześlicznie-szepnęła, widząc olśniewającą kreację przyjaciółki Ginny.
-Dzięki-brązowowłosa uśmiechnęła się blado i  ponuro, bez wdzięku zeskakując z parapetu. Spojrzała niepewnie na rudą, jakby obawiając się, że przesadziła. Długa, czarna, pozłacana sukienka bez ramiączek podkreślała wszystkie jej atuty. Obcisły gorset opinał jej talie, podkreślał jej szczupłą figurę,  a buty na obcasie, wysmuklały jej sylwetkę, dodając paru centymetrów do jej niewielkiego wzrostu. Sukienka na dole była rozkloszowana, pokryta czarnym tiulem i drobnymi srebrnymi kryształkami. Kręcone, miękkie i lśniące włosy upięła w dość luźnego koka. Jednym słowem wyglądała tak, jak na uroczysty bal przystało.
Rudowłosa potrzebowała chwili, ale w końcu otrząsnęła się i spojrzała na przyjaciółkę pokrzepiająco.
-Szczęściarz z tego McLaggena. Nie zasłużył na to.
Hermiona mimowolnie zaśmiała się pod nosem, wychodząc z dormitorium zaraz za swoją równie ładną przyjaciółką. Zeszły do Sali Wyjściowej, nie zwracając uwagi na spojrzenia innych uczniów. Obie wyglądały wyjątkowo.
 Przy samych drzwiach do sali czekał już Cormac, który oczarowany wyglądem swojej partnerki, ukłonił się nisko, całując jej delikatny wierzch dłoni. Na jej twarz mimowolnie wpłynął rumieniec, niezależnie od tego, że McLaggen często ją irytował, ten gest był po prostu miły i schlebiałby każdej dziewczynie.
Rozstała się z Ginny, która już wkraczała do Wielkiej Sali u boku Harry'ego. Uśmiechnęła się niepewnie w stronę stojącego przy niej blondyna, po czym zgodziła się wejść z nim do sali. Chłopak złapał ją pod ramie, szepcząc przy okazji coś do ucha. Na jej twarz znów wpłynął rumieniec, który jednak szybko zszedł z jej twarzy, kiedy napotkała na pewne ciemne spojrzenie. Przyglądał jej się. Wiktor Krum z widoczną chęcią mordu i zazdrości. Podświadomie wstrzymała powietrze. Nie chciała pozwolić, zepsuł ten wieczór, dlatego szybko odprężyła się w ramionach Cormaca. Udało jej się. Po ciężkiej, wręcz wykańczającej pracy udało jej się zamienić dotychczasowe miejsce w sale balową z prawdziwego zdarzenia. Dookoła tańczyli uczniowie w pięknych, eleganckich strojach. Kolorowe światła biegały po ścianach, podłodze i suficie. W tle grała muzyka. Co chwila utwory zmieniały się z wolnych na szybsze, dając uczniom zatańczyć w najróżniejszych stylach. Prędzej pocięła by się na malutkie kawałeczki, niż zaczęła przejmować spojrzeniem Kruma.
-Wiesz co, Cormac? Zatańczmy-szepnęła do ucha swojemu tymczasowemu chłopakowi, ciągnąc go na parkiet. Miała okazje wmieszać się w tłum i zniknąć z oczu wściekłego Wiktora, którego mimo wszystko troszkę się obawiała. Gryfon uśmiechnął się, z chęcią przystając na jej propozycję. Wszystko poszło by zgodnie z planem, gdyby nie to, że właśnie zaczęli grać jakąś wyjątkowo powolną melodie. Dziewczyna westchnęła zrezygnowana, czując jak silne ramiona chłopaka oplatają jej talie zmniejszając odległość do minimum. Rzadko kiedy była tak blisko drugiego ciała. Wiedziała już, że to nie będzie miły wieczór, bo tańczyła z wieloma chłopakami i to sprawiło, że nie mogła przestać porównywać ich do Malfoya. Znów roztrząsała to, że nie odpowiedział na jej list i nie przyszedł. Co jakiś czas robiła przerwę na łyk kremowego piwa czy ognistej whisky, mając nadzieję, że to zatuszuje jej myśli o blondwłosym ślizgonie.
Ruszała się właśnie w rytm jakiejś szalonej muzyki, z łokciami wspartymi o blat baru, kiedy u jej boku pojawił się Krum.
-Czy mi się wydaje, czy ta sukienka nie pasuje do mojego krawatu?-czuła lodowaty dreszcz na swoich plecach, kiedy usłyszała jadowity głos tuż obok swojego lewego ucha. Bułgar nachylał się nad nią od tyłu, niepostrzeżenie owijając rękami jej talie. Próbowała strzepnąć z siebie jego ręce, jednak nie było to proste, kiedy zaciskał na niej swoje palce z siłą godną wysportowanego gracza quidditcha. Mężczyzna wbił paznokcie w jej brzuch, nie pozwalając jej się wyrwać. Odwróciła się, obrzucając go morderczym spojrzeniem, a potem odetchnęła głośno, nie zamierzając pokazać, jak bardzo się go boi.
-No co? Nawet ze swoim chłopakiem nie zatańczysz?-spytał, przybierając niewinny wyraz twarzy. Próbowała uciec, jednak zdążył złapać ją za nadgarstek i przyciągnąć do siebie, mocnym szarpnięciem wyciągając na parkiet. Ich twarze znajdowały się nieprzyjemnie blisko siebie, kiedy siłą przycisnął ją do swojej piersi. Skrzywiła się, kiedy ich oddechy zaczęła mieszać się ze sobą, a ich usta prawie się stykały. Nie chciała doprowadzić do tego pocałunku. Czuła na sobie jego żelazny uścisk, wiedziała, że nie ma odwrotu i to ją napawało przerażeniem.
I już prawie czuła na sobie jego łapczywe wargi. W jej wyobraźni szalał obraz tego co może stać się za chwile, po tym jak jego rozgrzany oddech nie będzie już tylko odbijał się od jej warg, a napełni jej płuca. Przemknęła oczy, z rezygnacją i poddaniem. Niemą bezsilnością i rozgoryczeniem.
-I odbijamy!-ktoś powiedział sztucznym, rozentuzjazmowanym głosem, w którym potrafiła rozpoznać najprawdziwszą wściekłością. Porwał ją w swoje objęcia. Z takim wyczuciem i gracją, jakby ratował ją z opresji każdego dnia i to po prostu było coś, czym zajmował się na co dzień. Czuła jak jej skóra płonie wszędzie tam, gdzie zatrzymują się jego ręce. Silne i pewne, ale nie tak brutalne i zachłanne jak ręce Kruma. Niepewnie otworzyła oczy, czując jak na myśl o jego widoku, znów bije jej serce. Tańczyła z Draconem Malfoyem.


32 komentarze:

  1. Jak mogłaś przerwać w takim momencie???? Ja chcę wiedzieć co się wydarzy!!!! Ja muszę wiedzieć!!!
    Rozdział genialny... Troszkę mało się w nim dzieje ale to chyba normalne... Cóż, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :-)
    Pozdrawiam
    Kika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalne, że w moich rozdziałach mało się dzieje? ;)

      Usuń
    2. O Boże nie i to mi chodziło.... Nie, absolutnie źle mnie zrozumiałaś... Chodziło mu o to że akurat w tym rozdziale jest mniej akcji niż w poprzednich rozdziałach...przepraszam jeśli to cię urazilo... Naprawdę nie miałam nic złego ns myśli...mam nadzieję że kolejny rozdział wkrótce się pojawi bo już nie mogę się doczekać :-)
      Pozdrawiam
      Kika
      PS: jeszcze raz przepraszam jeśli to co wcześnie napisałam cię urazilo...

      Usuń
    3. Spokojnie, nie uraziło, nie uraziło... Po prostu nie wiedziałam o co ci chodzi i tak spytałam, żeby zmusić cię do odpowiedzi :D Nie przejmuj się tak, dziewczyno!

      Usuń
    4. Nie ogarniam, skąd u Ciebie bierze się tyle... dobra, aż nie wiem jak to nazwać. Tylko, przerwać rozdział w takim momencie?

      Rovena

      Wbijaj na: milosc-dopadnie-cie-i-tak.blogspot.com! Będę wdzięczna za każdy twój komentarz pod rozdziałami Leny!

      Usuń
  2. Co Malfoy robi na balu??? Rany... już sobie wyobrażam co tam się będzie działo...
    Czekam na następny rozdział
    Lila

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się z poprzedniczką ! :) Jestem strasznie ciekawa co się dalej wydarzy ! Jak przeczytałam 'I odbijany!' nie wiem czemu ale dostałam napady smiechu, w sumie to dobrze . tak myslałam ze to Draco :D Czekam na kolejny rozdział , dodaj go jak najszybciej oczywiście jesli mozesz :) życze WENY :)
    pozdrawiam
    zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. A tam , caly rozdział mi się podoba ale wkurzylas mnie tym zakończeniem! Jak można tak ludzi trzymać w niepewności, czysta bezczelność ! ;D dodaj następny rozdział jak najszybciej
    weny!
    Ruda ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieee! Ja chce nowy rozdzial tu i teraz!
    Błagam!
    Ten rozdzial, ta końcówka... Boże, błagam dodaj kolejny rozdział! :D
    Jest jakas szansa?

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie, są jakieś szanse na kolejny rozdział dzisiaj?

    OdpowiedzUsuń
  7. No raczej nie dodam dziś nowego rozdziału, bo nie mam z czego. Właśnie kończę jego pisanie. Jeżeli dodałabym go wieczorem, to zapewne jutro nie mielibyście czego czytać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda :c
    Świetny rozdział skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział ;D!
    I to wejście Malfoya, no po prostu genialne ;)
    Czekam na więcej ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiedziałam że nie zostawi On Miony w potrzebie!!!
    Jestem mega ciekawa jak to sie potoczy dalej...
    Pozdrawiam i czekam na kontynuacje przygód :P

    OdpowiedzUsuń
  11. To faktycznie masz racje, skoro dopiero teraz skonczylas następny rozdział. Lepiej poczekać jeden dzień, niż później czekać długo lub dostać jakiś slaby, na szybko pisany. Aczkolwiek zostawilas to w takim momencie , ze trudno się dziwić, ze aż nas rozsadza z ciekawości ! ;d
    Pisze z telefonu, nie obraz się za brak polskich znaków w niektórych slowach
    Ruda ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale super, że Draco się pojawił :) Tylko dlaczego nam to robisz i przerywasz w takim momencie ????
    Proszę next ;) Bo umrę tu z niepewności ;d

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodawaj następny rozdział, bo nie wytrzymam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Takie zakończenie... Świetne!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak w ogóle możesz mówić, że rozdział taki sobie?! Moim zdaniem świetny! Cuuuudnie, czekam z niecierpliwością na następny =D i zapraszam do mnie: http://owlshadow.blogspot.com/
    OwlShadow;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Aaa! No weź już nie mecz kobieto i dodaj rozdział ;____;

    OdpowiedzUsuń
  17. no super blog i bardzo ciekawy zainteresował mnie ale tego Kruma to bym zabiła i tego Willa czy jak mu tam też Ron też jest głupi a co do Malfoy tylko jedno AH <3 czekam na kolejny więc życze weny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  18. ahhh ten Krum mnie wkurza i zaraz zrobi nam bumm xD
    jest totalnym kretynem, idiotą, chamem, ale wiem, że masz nam wyjaśnić to jego zachowanie, no ale nie mogę się opanować by na niego nie wrzucać ;p
    lepszy Cormac niż on, chociaż ten też myśli, że ma u Miony szanse na coś więcej ;))
    banda idiotów... dobrze, że Hermiona napsiała list do Malfoya ♥ na początku jak opisałaś, że nie przeczytał tego listu, to pomyśalłam, że nie pojawi się w Hogwarcie, ale na szczęście jest inaczej ;*** tylko zastanwaia mnie fakt dlaczego on zabawai sie z innymi w kasynie zamiast próbować wrócić do szkoły ? ahhh no tak... bo ceni sobie dumę ponad wszystko xD
    cieszę się, że pojawił się na balu i jestem cholernie ciekawa co się dalej wydarzy ?
    czekam na rozdział następny ;*** hid.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. ejejejej! :x
    zaraz się popłacze!

    OdpowiedzUsuń
  20. Kurde już sie bałam o Mionke,a tu "I odbijamy,, i wybuchnęłam śmiechem na cały dom...:D

    OdpowiedzUsuń
  21. super, świetne i cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Booooooskie <333 oprocz Kruma rzecz jasna :3

    OdpowiedzUsuń
  23. Fajnie czasami przeczytać coś wstawionego duży czas wcześniej żeby po raz kolejny przeczytac zmieniona wersję :) Pozdrawiam serdecznie
    PS. Uwielbiam twoje opowiadania 😉❤

    OdpowiedzUsuń
  24. Witam,
    Piszę z gorącą prośbą!
    Mówiąc wprost - potrzebuję dalszych rozdziałów z "Coś Prawdziwego" ;)
    Natrafiłam przypadkiem na to ff i przeczytałam 22 rozdziały (w jeden dzień - mega wciągające) i nagle okazało się, że następne są niedostępne...
    Zagłębiłam się w temat i okazało się, że chcesz te rozdziały poprawić, ale z przykrością stwierdzam, że nie jestem zbyt cierpliwa... A w dodatku jestem niemożliwie ciekawa co się stało dalej :(
    Jak na 13 lat (wtedy) jestem pod wrażeniem treści i zapisu Twojego ff. Czy są jakieś szanse, że będzie można przeczytać tę dalsze rozdziały (są rozpisane w spisie treści) w najbliższym czasie? Chociażby "niepoprawnie"? Na bank gdzieś je tam na dysku masz ;)
    Z góry dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Kiedy poprawiałam te rozdziały nikt nie komentował, dlatego myślałam, że na luzie, nie muszę się spieszyć, bo i tak nikt szczególnie tego nie czyta. Jeżeli zależy ci na czytaniu kolejnych rozdziałów, obiecuję, że postaram się dodawać je bardziej regularnie, jak normalne ff.
      Pozdrawiam i dzięki za komentarz!

      Usuń