wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 20

Blade promienie zimowego słońca wdarły się przez okno dormitorium na najwyższym piętrze, w wieży Gryffindoru. Przenikały przez wyblakłe już żaluzje i padały wprost na może nieco zbyt bladą twarz śpiącej dziewczyny, ostatecznie irytując ją do tego stopnia, że ta w końcu zmarszczyła nos i uchyliła powieki, kilka razy szybko nimi mrugając. Przetarła dłonią zaspane oczy, otrząsając się z resztek snu, krzywiąc się, kiedy jej niezbyt delikatny dotyk, natrafił na kość policzkową. Mimowolnie zwlokła się z łóżka, leniwie snując w stronę łazienki. Jeszcze nigdy nie czuła się równie wypruta z emocji i zrezygnowana. Stanęła przed lustrem i wręcz nie poznała stojącej naprzeciw dziewczyny. Cienie pod oczami, wystające kości policzkowe i co najważniejsze, wielki siniak pod okiem, ciągnący się aż na policzek. Przerażona potarła dłonią opuchnięte miejsce, mając nadzieje, że zniknie pod wpływem dotyku. Niestety nic takiego się nie wydarzyło. Załamana wzięła szybki, orzeźwiający prysznic, po czym założyła na siebie zwykłe, czarne szaty szkolne. Na koniec naniosła na twarz znaczną ilość pudru, sprawiając, że siniak stał się mniej widoczny.
-Nienawidzę go-szepnęła, mając na myśli czarnowłosego Bułgara. Nie mogła uwierzyć, że mężczyzna na którym jej zależało zrobił jej coś takiego...

Jako, że pierwszą lekcją była Obrona przed Czarną Magią, starała się opóźniać wszystkie czynności, odwlekając chwilę wyjścia z dormitorium. Nie chciała tam iść, ale musiała się przygotować. Polityka Hogwartu co do opuszczania zajęć była dość restrykcyjna.
Chociaż Wiktor wszystko u niej stracił, w pewnym stopniu się go bała. Nie chciała wiedzieć, co by zrobił gdyby zaczęła go unikać. Nigdy nie widziała go w takim stanie. Był od niej większy, silniejszy, starszy, no i był profesorem. Mógł zrobić z nią co tylko mu się podobało, a ona nie miała szans się obronić. Postanowiła zachowywać się tak, jakby do niczego między nimi nie doszło, oczywiście włączając w to całkowitą ignorancję wobec Bułgara. Spojrzała na zegarek. 
-Cholera-mruknęła, kiedy dotarło do niej, że nie znajdzie już czasu na zjedzenie śniadania. Chociaż to i dobrze. Najprawdopodobniej i tak, nie byłaby wstanie niczego przełknąć. Szybko zarzuciła torbę na ramię, po czym wybiegła z wieży Gryffindoru.
Po paru minutach była już przed klasą Kruma, tego idioty i damskiego boksera. Mimo to, była już spóźniona. Wzięła głęboki wdech, po czym nacisnęła na klamkę, na dłużej zatrzymując w płucach powietrze. 
-Przepraszam za spóźnienie-mruknęła, cicho stawiając kroki, kiedy wchodziła do środka. Nie ośmieliła się spojrzeć na Bułgara, ale ku jej uldze nie skomentował jej spóźnienia. Rozejrzała się po klasie. Mimo iż miejsce obok Harry'ego było wolne, usiadła obok Malfoya. Blondyn nie lubił Bułgara, a co za tym idzie, mogła czuć się przy nim bezpiecznie. Zaskoczony spojrzał na nią kątem oka. Uśmiechnął się drwiąco, jednak jego spojrzenie padło na wielkiego siniaka pod okiem. Momentalnie spoważniał, nie mogąc oderwać wzroku od opuchlizny. 
-Potknęłam się i uderzyłam o kant szafki-powiedziała dostrzegając jego spojrzenie. Na jej twarzy dało się ujrzeć cień bladego, nerwowego uśmiechu. Nie była typem ofiary, ale przychodzenie do niego ze skargą, wydawało jej się po prostu głupie. Musiała sobie z tym poradzić sama, a wciąganie go w to wszystko było niebezpieczne. Chłopak jedynie prychnął pod nosem, przewracając oczami. Z dziwnym uczuciem obserwowała, jak linia jego szczęki zarysowuje się mocniej, bo tak mocno zaciska zęby i w pewnym sensie była mu wdzięczna, że nie był co do tego obojętny. 
-Granger, odpuść-wycedził cicho, aby nie usłyszał ich wykładający właśnie nauczyciel. -Nie jestem głupi. Komu mam obić buźkę na twoją podobiznę?-spytał kpiąco, chociaż tak naprawdę, nie był w nastroju na drwiny. Był do kurwy wściekły. 
Była zaskoczona jego troską, ale postanowiła grać dalej. 
-Nie wiem o czym mówisz-wzruszyła ramionami, próbując wczytać się w treść podręcznika. 
-Mam trzy typy-mruknął Draco, nie obdarzając jej przy tym nawet krótkim spojrzeniem. -Potter, bo nie usiadłaś obok niego, Weasley, bo jest tępym idiotą, albo Krum, bo go nie lubię-wzdrygnęła się, kiedy dotarł do niej jego poważny, jadowity ton. 
-Mówiłam, że się potknęłam i uderzyłam-warknęła lekko spięta. Draco tylko wzruszył ramionami, jakby dając jej do zrozumienia, że niezależnie od tego co powie, on i tak będzie wiedział swoje.
Do końca lekcji siedzieli mocno spięci, milcząc, nie odważając odezwać się słowem. Co chwila rzucali na siebie jedynie ukradkowe spojrzenia.
Odetchnęli z ulgą, kiedy lekcja dobiegła końca i mogli opuścić klasę. Nie dane to było jednak Hermionie, która została złapana za nadgarstek przez nauczyciela. Gest ten nie uszedł uwadze Dracona, który wkurzony do granic możliwości, jak to on zwyczajnie odpuścił. Dawno nauczył się odgradzać od spraw, które wywoływały w nim zbyt wielkie emocje. Postanowił nie mieszać się więc w rozmowę Hermiony i tego jebanego pozera i po prostu zaczekać przed klasą.

***

-Hermiono, ja...-napięła mocniej mięśnie, kiedy została z nim sama w klasie. Siniak na kości policzkowej wciąż bardzo bolał, a ona bała się, że jeśli nie poskromi swojej buntowniczej natury, oberwie po raz kolejny. -Ja chciałem cię przeprosić. Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło. Znasz mnie. Ja po prostu nie mogę znieść myśli, że cię stracę. Żałuję, naprawdę żałuję. Po prostu spróbujmy od nowa, okej? Tak bardzo cię kocham.
Wysłuchała go w milczeniu, ze splecionymi na piersi rękami i brwiami uniesionymi do góry. Uśmiechnęła się powątpiewająco, kiedy wyznał jej miłość.
-Wiktor...-zaczęła, głośno przełykając ślinę. Ta sytuacja była nieźle popieprzona. Nigdy nie sądziła, że w wieku osiemnastu lat przyjdzie jej mierzyć się z agresywnym, napastliwym chłopakiem. -To... to jest zbyt skomplikowane-wyrzuciła z siebie, wybierając pierwszą lepszą wymówkę. -Przepraszam, po prostu nie potrafię. Nie uderzyłbyś mnie, gdybyś naprawdę mnie kochał.
Westchnęła ciężko, kiedy dostrzegła w nim chęć protestu.
-Poważnie, Wiktor. Nie mogę na ciebie patrzeć. To co zrobiłeś było...
-Miona...
-Nie mów do mnie Miona!-podnosiła głos, wkurzona, że jej przerwał. -Z nami kurwa koniec, Krum!-skrzywiła się na przekleństwo, które z taką łatwością wymsknęło jej się z ust. -Nie licz, że pozwolę się tak traktować, zapominasz z kim masz do czynienia!-w jej oczach zabłysły niebezpieczne iskierki gniewu, kiedy nie dostrzegała w nim żadnej skruchy. On po prostu chciał mieć na powrót dziewczynę. Zupełnie nie rozumiał, że przegiął podnosząc na nią rękę. Zacisnęła usta w cienką linię, powstrzymując się od wykrzyczenia mu co o nim sądzi, nie szczędząc sobie przy tym najgorszych wulgaryzmów jakie znała.
-Ale...
-Nie.ma.żadnego.ale-wycedziła, obdarzając go wściekłym spojrzeniem. Zamierzała się odwrócić i wyjść z klasy, kiedy niepogodzony z porażką mężczyzna uniemożliwił jej to, mocno łapiąc za nadgarstek. Gwałtownym szarpnięciem przycisnął ją do ściany. Zaczerpnęła głośno powietrza, kiedy unieruchomił jej nadgarstki ponad głową i z wściekłością docisnął do niej swoje czoło.
-Nie możesz tego zrobić. Bez ciebie będę skończony, Hermiona-oznajmił z przerażeniem w oczach, zupełnie ignorując jej próby wyzwolenia się spod jego uścisku. Pod palcami, które owijał wokół jej nadgarstków zaczynały formować się siniaki.
-Oczywiście, że mogę i to zrobię-oświadczyła dumnie zadzierając brodę do góry. Skupiając w sobie wszystkie siły, wyrywała się z jego uścisku. Uniosła rękę z zamiarem spoliczkowania go, kiedy ten zareagował szybciej i zatrzymał ją mocnym uderzeniem w twarz. Zachwiała się, czując jak po jej wardze ścieka krew. Stwierdzenie, że była zaskoczona byłoby niedopowiedzeniem.
Z niedowierzaniem patrzyła na przerażoną twarz Bułgara, który zdaje się nieco zbyt późno, zrozumiał do czego dopuścił się po raz kolejny.
-Cholera, Miona. Nie chciałem-wyjąkał, samemu nie rozumiejąc swoich czynów. Próbował dotknąć opuchniętej wargi, ale szybko cofnęła się w stronę wyjścia z sali.
-Nie mów tak do mnie. Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj.

Wzniosła oczy ku górze, aby powstrzymać szklące się w nich łzy przed wypłynięciem, jednocześnie mocno trzaskając drzwiami. Dlaczego wszyscy, którym niegdyś byłaby gotowa powierzyć własne życie, teraz tak bardzo ją krzywdzili? Wiktor był jej pierwszą miłością. Świadomość, że jest kolejną osobą, która tak się zmieniła, bolała ją bardziej niż opuchnięta warga.
Adrenalina, która wciąż płynęła w jej żyłach, nie pozwoliła jej zauważyć siedzącego na parapecie naprzeciwko klasy Malfoya. Była otumaniona. Wszystkie bodźce dochodziły do niej jakby z opóźnieniem. Dopiero po dłuższej chwili dostrzegła jego jasne włosy, które, kiedy tylko ją zobaczył, przeczesał palcami w nerwowym geście.
-O nie...-szepnęła, jakby z poddaniem, ponuro kręcąc głową. Mimo to, nie próbowała go unikać. Z rezygnacją stanęła naprzeciw niego, w milczeniu patrząc jak zeskakuje z parapetu i do niej podchodzi. Westchnęła głośno, kiedy przybrał ten zaintrygowany wyraz twarzy, a jego oczy spoważniały, kiedy natrafił spojrzeniem na jej obitą wargę.
-Panna Granger znowu się potknęła?-chciał z niej zaszydzić, ale gorycz, która pobrzmiewała w jego głosie, nie pozwoliła mu sprawić wrażenia do końca obojętnego. Podszedł do niej bliżej i z mocno zaciśniętą szczęką otarł kciukiem strużkę krwi, która spłynęła po jej brodzie. Odetchnęła jakby z ulgą, kiedy dostrzegła w nim całe to ciepło i spokój, których jej tak bardzo brakowało. Potrzebowała jego opanowania i stateczności i zaskoczyło ją, że odnalazła je właśnie w nim, kiedy zwykle dawał jej popisy wybuchowości swojego charakteru.
Przez dłuższą chwilę po prostu stała i patrzyła mu w oczy, które dawno nie wydawały się jej równie poważne co i nieodgadnione. Jakby nie było w nim nic, co zwykł ujawniać przed nią w podobnych momentach. Mimo to jak niewiele emocji jej okazał, czuła się tak, jakby patrząc mu w oczy, odbywała pierwszą równie poważną, niemą rozmowę.
-Powinnam już iść-szepnęła rozkojarzona, kiedy paradoksalne napięcie jakie wywołał w niej jego spokojny oddech, zaczęło ją przerastać.
-Jasne-odparł, nieco nieobecnie. Jednocześnie odetchnął z ulgą. Jakby to właśnie na to czekał, od samego początku. Z wyrazem dziwnej troski, założył kosmyk włosów za jej ucho, a potem otarł palcami łzy spod jej oczu i posłał jej smutny uśmiech. Później patrzył jak znika gdzieś za zimną, zamkową ścianą, powoli czując, jak spokój, który tak usilnie starał się utrzymać, odchodzi. Jego mięśnie napięły się, a wraz z tym jak jej sylwetka ostatecznie zniknęła mu z oczu, wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił. Udawany spokój i łagodność zastąpiła wściekłość. Zacisnął pięści i wbił paznokcie w wewnętrzną część dłoni, czując jak bieleją mu kostki.
Nie musiał rozważać tego, czy wchodzenie do klasy Kruma jest roztropnym wyjściem z sytuacji. To mu się wydało oczywiste. Nie pukając, mocno pchnął drzwi przed siebie, szybkim krokiem wkraczając wgłąb sali.
-Dzień dobry-powitał go Bułgar, odrywając wzrok od jakiejś sterty pożółkłych papierów. Draco uśmiechnął się pod nosem. Wkurzało go w nim wszystko, włącznie z raniącym uszy akcentem. Był nie do zniesienia.
-Dzień dobry-odparł przez zaciśnięte zęby, być może zbyt entuzjastycznie.
Podszedł do mężczyzny, a potem bezceremonialnie zacisnął palce na wierzchu jego koszuli i podniósł go do góry, gwałtownie popychając do tyłu. Bez słowa wyjaśnień, czy zbędnych komentarzy uderzył go w twarz tak mocno, jak zmotywował go widok zdruzgotanej Hermiony. Odczucie satysfakcji jakie ogarnęło go, kiedy jego pięść kolejny raz spotykała się z twarzą Wiktora nie napawało go dumą. Na pewien sposób brzydził się tym, ile radości sprawia mu dźwięk łamanego nosa. Krew spływała po twarzy nauczyciela, uwydatniając grozę sytuacji, do której doprowadził jego niezrównoważony student. Wiktor wykrzywił twarz w bolesnym grymasie, jednak nie miał siły błagać o litość. Jego szczęka była połamana.
Dopiero kiedy Bułgar zaczął osuwać się bezsilnie na ziemię, Draco postanowił skończyć.Zamierzał wyjść, tak jakby nic złego nie zrobił, ale postanowienie to rozpłynęło się, kiedy drzwi do klasy otworzyły się, a u ich progu stanęła wysoka, podstarzała kobieta. Draco wyprostował się. Bez cienia wyrzutu na twarzy, przeskanował jej chłodne spojrzenie i usta zaciśnięte w wąską kreskę. Dyrektorka szkoły, profesor McGonagall patrzyła na niego nie tylko z niedowierzaniem, ale i przerażeniem. Przełknął ślinę. Patrzyła na niego tak, jakby był potworem, a jemu to nie przeszkadzało. I może to ta obojętność, poruszyła jego serce. Bo zdecydowanie nie był to fakt, że pobił Bułgara. Nie żałował tego, że wszedł do sali i go pobił i nie zamierzał się nad nim litować tak długo, jak w jego umyśle echem odbijał się widok skrzywdzonej Hermiony. Patrzył jak McGonagall odrywa wzrok od jego zakrwawionej koszuli, prędko dochodząc do wniosku, że krew nie należy do niego. W kącie sali, leżał na wpół przytomny Wiktor Krum. Profesor i najlepszy szukający na świecie.
Draco prychnął z pogardą. Przecież to oczywiste, że nikt nie będzie słuchał jego wyjaśnień. Cała ta sytuacja wyglądała beznadziejnie i przez moment żałował, że nie przemyślał tego dokładniej. Mógł w końcu zaciągnąć tego idiotę w bardziej ustronne miejsce, tam pobić go i dopilnować, żeby odnaleźli go po tygodniu, w żaden sposób nie dochodząc do tego, kto jest winny.
Na jego twarzy wymalowała się obojętność. I nie obchodziło go to, że to właśnie ta beznamiętność stawia go w jeszcze gorszym świetle.
W milczeniu patrzył na to, jak kobieta wymija go, podbiegając do leżącego mężczyzny. Wywrócił oczami, kiedy dostrzegł jej troskę. Poirytowany tą sytuacją chciał wyjść, ale zatrzymała go, rzucając w jego stronę zimne polecenie:
-Zostajesz, Malfoy.
Westchnął, z obojętnością odwracając się w ich stronę. Naprawdę nie żałował tego co zrobił. Nienawidził Wiktora za to co zrobił Hermionie. Jego Hermionie.
Dyrektorka wysłała srebrzystego patronusa z wiadomością do skrzydła szpitalnego. Nim się obejrzał, do całej tej szopki dołączyła pani Pomfrey i kilku innych uczniów, pomagających przetransportować profesora do Skrzydła Szpitalnego.
-Malfoy-ze złością zacisnął zęby, kiedy McGonagall spojrzała surowo na jego poobcierane kłykcie. -Do mnie.
Poprowadziła go do swojego gabinetu, gdzie czekał już na nich Horacy Slughorn-opiekun Slytherinu, a zarazem typ, który ostatecznie miał go udupić. Przemknęło mu przez myśl, że gdyby Snape żył, za podobne zachowanie z pewnością dostałby pochwałę.
McGonagall i Slugorn tymczasem opieprzyli go za wszech czasy, nie dając mu przy tym dojść do słowa. Pobił do nieprzytomności profesora Hogwartu. Właściwie nie był pewny, czy gdyby jednak dali mu mówić, miałby cokolwiek na swoją obronę.
Może właśnie dlatego, nie był zaskoczony, kiedy wyszedł z gabinetu dyrektorki. Powoli docierało do niego, że został wydalony ze szkoły.
                     

16 komentarzy:

  1. No! Reakcja draco jak najbardziej mi się podobała! Sądziłam jednak, ze jakoś się wybroni z tej sytuacji, a tu wydalenie ze szkoły... Zaskoczylas mnie !
    Weny!
    Ruda ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. NIEEEE! Tylko nie Draco! :( ja poproszę o więcej scen Dramione :) nie, ja nie proszę ja ŻĄDAM. Dziewczyno nawet nie masz pojęcia jak bardzo uzależniłam się od Twojego opowiadania. Trzymaj tak dalej!
    Twoja fanka- M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwykle nie komentuje opowiadań, ale niech będzie. Naprawdę zaciekawiłaś swoją historią, a fakt, że dodajesz tak szybko rozdziały tylko jeszcze bardziej do niej zachęca. Widać, że dopiero sie uczysz, ale idzie Ci to naprawdę dobrze i nie rezygnuj z tego. Wciągnięcie czytelnika jest najważniejsze, a Tobie to sie udaje.
    Powodzenia w dalszym pisaniu.
    Scatty

    OdpowiedzUsuń
  4. właśnie, więcej scen dramione! Ciekawa jestem jak Hermiona zareaguje na tę wiadomość, może Draco wszystko jej wytłumaczy i powie jej , że ją KOCHA? Życzę Ci duuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy możemy oczekiwać następnego rozdziału??? :)

    Pozdrawiam,
    Zachłanna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekam aż się zrobi trochę więcej komentarzy i dodam pewnie wieczorkiem :) Cieszę się, że tak Was wciągnęło :D

      Usuń
  6. jak to wydalony? :o
    nie, nie wydalony!
    to Kruma powinni wywalić na zbity pysk!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i jak on mógł uderzyć Hermione?! po raz drugi! tępy idiota!
      bardzo dobrze, że się mu oberwało!

      Usuń
    2. i świetny rozdział skarbie :D

      Usuń
  7. O mój Boże!!! BOSKO!!! CUDOWNIE!!! GENIALNE!!!
    Jak zwykłe niesamowity rozdział... no i to zachowanie Draco - niczym bohater :-)
    a z Kruma to idiota i dupek - jak on mógł uderzyć Hermionę??? Mam nadzieję ze Dracze wróci jeszcze do szkoły :-)
    Pozdrawiam
    Kika

    OdpowiedzUsuń
  8. o kurcze ;/ no nie może tak być ; / niech Miona coś zrobi , przecież on ją bronił !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. tym mnie powaliłas! super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie prosze nie ! Powinni byli dac mu wytlumaczyc co to ma byf ? :(

    OdpowiedzUsuń
  11. "-Mam trzech typów-powiedział Draco nie obdarzając jej spojrzeniem. -Potter, bo nie usiadłaś obok niego, Weasley, bo jest tępym idiotą, albo Krum, BO GO NIE LUBIĘ" - best tekst ever!!! Jebłam z łóżkaa jak przeczytałam dlaczego Krum może być osądzony przez Draco :D

                        * DRACO MALFOY ZOSTAŁ WYDALONY ZE SZKOŁY.* - WTF?!
    Idę czytać dalej ;)
    ~Nelly :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystko wszystkim ale żeby odrazu ze szkoły go wywalić!( Potter robił gorsze rzeczy )

    OdpowiedzUsuń
  13. ale przynajmniej nieźle mu przygrzmocił

    OdpowiedzUsuń