wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 19

Obudził się, przejeżdżając dłonią po twarzy. Głowa pękała mu z bólu, a w ustach miał suchy posmak po whisky, którą tak chętnie pił wczorajszego wieczoru. Nic z niego nie pamiętał.
Otworzył oczy, przewracając głowę na bok. Astoria Greengraas leżała obok. Naga. Zaplątana w białe prześcieradła. Westchnął, mierzwiąc palcami poburzone po wczorajszym seksie włosy, przysięgając sobie, że nigdy więcej nie będzie pił w jej towarzystwie. Przecież nie mogła nie skorzystać z okazji kiedy był pijany i nie zaciągnąć go do łóżka. Przewrócił oczami, po czym obrzydzony dziewczyną, zrzucił ją z łóżka. Dobrze wiedział, że wczoraj był równie chętny co ona. Ale nie miała prawa tego wykorzystywać. Nie zrobiłby tego, gdyby nie był pod wpływem. Po chwili ciszę rozdarł jej oburzony pisk, od którego głowa Dracona niemal eksplodowała.
-Zamknij się, kobieto-warknął, po czym wstał z łóżka, szukając wody.
-Ale Draco...-zaczęła dziewczyna piskliwym głosem.
-Nie obchodzi mnie  Ale Draco...!-zaczął ją przedrzeźniać. -Było miło, a teraz do widzenia.
Dziewczyna, obrzuciła go morderczym spojrzeniem, po czym zarzucając na siebie ubrania opuściła prywatne dormitorium.
Draco tylko wzruszył ramionami, by po chwili udać się do łazienki po orzeźwiający prysznic. Wyszedł z niego w samym ręczniku, oplecionym wokół bioder. Strużki wody spływały po jego blond włosach na mięśnie brzucha, nieprzyjemnie drażniąc tym jego skórę.
Wziął butelkę wody, gdy nagle usłyszał pukanie do drzwi. Spojrzał lekko zdziwiony, ale i poirytowany, a potem spodziewając się, że może być to Astoria, odkręcił napój. Otworzył drzwi, po czym nie patrząc kto stoi u progu, oblał go wodą. Ale nie mógł najpierw pomyśleć, miał kaca.
-MALFOY, CZY TY DO RESZTY ZWARIOWAŁEŚ?!-ryknęła na niego oburzona Hermiona. Cała jej szata szkolna była zupełnie zalana. Wytrzeszczył oczy, zupełnie zdezorientowany, ale i skrzywił się, bo wrzeszczała, a jemu pękała głowa.
-Ooo...-wyrwało mu się, ale wyrzuty sumienia, nie męczyły go zbyt długo, bo na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. Dobrze jej tak. Za Kruma.
-Nieważne-westchnęła ze zrezygnowaniem, doskonale wiedząc, że nie doczeka się przeprosin z jego strony. -Za pięć minut pod Wielką Salą-warknęła wściekła za mokre ubranie.
-Nie idę z tobą na żadną randkę!-powiedział głośno, tak, aby usłyszeli ich wszyscy przechodzący przez lochy Ślizgoni. Dziewczyna spojrzała zażenowana na ciekawskich ludzi.
-Cztery minuty-powiedziała, po czym zniknęła kierując się w stronę umówionego miejsca.
[...]
-Spóźniłeś się-warknęła, kiedy pojawił się przed Wielką Salą. Wciąż był skacowany. Wywrócił oczami. Czy ona musiała ciągle na niego krzyczeć?
-Co się stało?-spytał znudzony.
-Naprawdę nie widzisz?-spytała poirytowana machając dookoła ręką.
-Serio? Obudziłaś mnie tylko po to, żeby pokazać mi swój słaby wygląd?
Dziewczyna wydała z siebie okrzyk bezradności i oburzenia, po czym wskazała palcem na ścianę, pokrytą w niechlujnych malunkach. Cała sala wejściowa pomalowana była kolorowymi farbami. Wiele wulgarnych napisów na temat nieczystości krwi i podrzędności mugoli sprawiło, że Draco uśmiechnął się smutno pod nosem, wciskając ręce do kieszeni spodni. Jakim cudem podobne rzeczy przychodziły do głowy jakimś szczeniakom, po tym ile ludzi zabiła ta idea?
-Przynajmniej wiemy, że mamy w zamku jakąś artystyczną duszę-powiedział ponuro. -Spójrz na to tak. Jesteś tak sławna, że piszą o tobie na ścianach w szkole-zaśmiał się, próbując rozładować napięcie.
-Przesłuchasz wszystkich Ślizgonów bez wyjątku-powiedziała zupełnie poważnie, czując jak coś boleśnie kuje ją w sercu na te słowa. Wiedziała, że tylko się z nią przekomarza, ale do cholery mógłby być chociaż raz poważny.
-A ty?-spytał oburzony. Nie zamierzał pracować sam.
-A ja, pomogę Filchowi tu posprzątać.
-A kto przesłucha Gryfonów i innych uczniów?-spytał poirytowany.
-Żartujesz sobie?! To chyba oczywiste, że to zrobił jakiś Ślizgon!-krzyknęła, z frustracją przeczesując palcami swoje włosy.
-Nie sądzę-dumnie splótł ręce na piersi. Przez chwilę stali naprzeciwko siebie, mierząc się lodowatymi spojrzeniami. Tak bardzo chciał ją pocałować, żeby sprawdzić czy wtedy też będzie taka zimna. Przerwał im nadchodzący Krum.
-Merlinie! Co tu się dzieje?!-krzyknął ze swoim Bułgarskim, wkurwiającym akcentem. Draco oderwał wzrok od Gryfonki, patrząc na zabandażowaną rękę nauczyciela. Prychnął z politowaniem i rozbawieniem, jednak szybko zamilkł widząc oburzone spojrzenie brązowowłosej, która niezbyt delikatnie szturchnęła go w żebra.
-Równie dobrze, on też  może być winien-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Wiktor?! Chyba sobie żartujesz, nie ma żadnych dowodów, że to on...
-Tak samo jak to, że zrobił to jakiś Ślizgon. Wojna się skończyła, każdy z nas przysięgał, że będzie oddany i nigdy nie zdradzi Hogwartu...-odparł z niewinnym uśmieszkiem.
-Panie Malfoy, proszę wykonać polecenie panny Granger i przesłuchać Ślizgonów-przerwał im Krum.
-Dobrze, już dobrze...-wywrócił oczami, zaciskając pięści. -Zostawiam was gołąbeczki-powiedział Draco, po czym zniknął na schodach prowadzących do lochów. Hermiona z głośnym świstem wypuściła z siebie powietrze, spuszczając wzrok.
-Miona, kochanie, co się dzieje?-Bułgar przytulił ją do siebie, wtulając twarz w jej pachnące włosy.
-Nic, ja... jestem tylko zmęczona, a te napisy...
-Odpocznij, parę dzieciaków ma u mnie szlaban. Zaraz zaciągnę je do pracy.
Ucałował jej czoło, po czym zniknął na jednym z korytarzy. Dziewczyna zaczesała sobie włosy do tyłu, przechadzając się wzdłuż korytarza. Chciała być z Wiktorem. Czemu więc za każdym razem kiedy widziała Malfoya, czuła się tak, jakby go zdradzała? Czuła się tak, jakby go straciła.
Wyszła na błonia, czując nagłą potrzebę przewietrzenia. Luty w tym roku okazał się bardzo mroźny. Szybkim zaklęciem przywołała do siebie płaszczyk, czapkę, szalik i rękawiczki, by po chwili spacerować po zaśnieżonych błoniach. W końcu z zaróżowionymi policzkami usiadła na jednej z ławek w pobliżu jeziora. Widziała jak pod grubą taflą lodu pływa ogromna, hogwardzka kałamarnica. Mimowolnie się uśmiechnęła. Kochała Hogwart. Szkoła Magii i Czarodziejstwa była jej największą przygodą. To tu poznała swoich najlepszych przyjaciół i zaczęła zupełnie nowe, magiczne życie. Szkoda tylko, że po wojnie tak bardzo się zmienił. Tyle wspomnień i tyle przygód w pewnym momencie przestało mieć znaczenie.
-To nie Ślizgoni stworzyli arcydzieło w sali wyjściowej-z zamyślenia wyrwał ją znany, ale i niepożądany głos. Zdezorientowana spojrzała na Dracona, który właśnie siadał tuż obok niej, rozcierając jednocześnie swoje zmarznięte palce. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że na ławce siedzi już od paru godzin. Każdy jej mięsień był zesztywniały.
Niebo było granatowe, a śnieg zaczął mocniej padać, spadając na jej szczupłe, rozedrgane od zimna ramiona. Draco spojrzał na nią, podświadomie marszcząc brwi. Czyżby coś ją męczyło? Nie chciał się nad nią użalać. Był zły i zły chciał pozostać, bo łatwiej było ją nienawidzić kiedy dawała mu ku temu powód. Ale teraz, kiedy tak patrzył jak pociąga nosem i obejmuje się ramionami, mimowolnie było mu jej szkoda.
-Na jakiej podstawie tak sądzisz?-spytała zachrypniętym głosem. Widać bolało ją gardło, za długo siedziała na dworze. Nie myśl o tym, Malfoy- pomyślał, przybierając poważny wyraz twarzy.
-Dostałem pozwolenie na użycie veritaserum-odparł zwyczajnie, jakby przysłuchiwanie się zeznaniom tych wszystkich uczniów nie robiło na nim wrażenia. -Oczywiście pod nadzorem Slughorna...-dodał z jeszcze mniejszym entuzjazmem. -Nie rozumiem. Dlaczego robimy z tego takie zamieszanie? Nie wystarczy po prostu zmyć te bazgroły ze ściany i po sprawie?-spytał, wymawiając myśli, które dręczyły go od dłuższego czasu.
-Nie, Malfoy-szybko pokręciła głową. Tak bardzo wkurzało ją, że nic nie rozumiał. -To poważna sprawa. Każdy ma się tu czuć równie traktowany-powiedziała z pewnością i determinacją. -Skoro zapewniono nam to kiedy byliśmy młodzi, teraz to my mamy sprawić by nikt nie czuł się gorszy. Wkurza mnie, że tak bardzo próbujesz to bagatelizować, ale może to dlatego, że sam robiłeś przez połowę życia podobne rzeczy.
Uniósł brwi, nieco zaskoczony tym nagłym atakiem.
-To naprawdę takie straszne?-odetchnął z rezygnacją. -Nazwać kogoś szlamą?-spytał z czystej ciekawości. Powstrzymał się i nie zareagował na tę zaczepkę.
-Nie, ale nikt nie chce być traktowany jak śmieć-uniosła dumnie głowę, a w jej oczach błyskały niebezpieczne ogniki. -To boli, Malfoy-wycedziła przez zęby. Tak, wiedziała, że powinna zapomnieć o tym co się między nimi działo, ale chciała mu to uświadomić. Widocznie dalej tego nie rozumiał.
-Podobno słowa osoby na której ci zależy bolą dużo bardziej od tych wypowiedzianych przez wrogów. W czym więc problem skoro Ślizgon obraża Gryfona?-teraz po prostu się z nią drażnił, wystawiał na próbę jej zdolność odpowiedzi na wszystkie pytania.
-Masz rację...-wyprostowała się, patrząc mu prosto w oczy. Czemu nie widział, że dawno przestał być jej obojętny? -...one nie bolą, szybko przestają boleć.Wzbudzają tylko nienawiść, a to dużo gorsze uczucie- jego stalowoszare oczy zabłyszczały, a ona miała jedynie nadzieję, że jakoś do niego dotrze.
-Czy ja jestem twoim wrogiem, Granger?-spytał zupełnie poważnie, po dłużącej się chwili milczenia. Poczuła jak po jej ciele przechodzi dreszcz. Czy był jej wrogiem? Czy był nim, kiedy ryzykując życie uratował ją z rąk Williama? Kiedy dzięki niemu czuła się jak najważniejsza na świecie, bo ją całował, albo kiedy zasypiała, przekonana, że tylko przy nim może być naprawdę bezpieczna?
-To zależy jakie masz w stosunku do mnie intencje-odparła nieco mniej pewnym głosem, wciąż starając się jednak brzmieć na obojętną.
-Pytam się co do mnie czujesz aktualnie?-zapytał, mrużąc ze zniecierpliwieniem oczy.
Myśl, że przede wszystkim cholernie jej na nim zależy przyszła tak gwałtownie, że omal nie spadła z ławki. Był dla niej ważny. A przez zapisanie go w swoim sercu jako kogoś, kto jest ważny, oznaczało, że był w jej myślach cały czas. Lub może raczej, kiedy w jej myślach był on, nie było już nikogo innego.
-Słuchaj, Malfoy-odetchnęła, prostując plecy i unosząc w górę brodę. Tak, jak wtedy kiedy odpowiadała nauczycielom, na jakieś wyjątkowo trudne pytanie. Jak panna Granger, a nie jego Hermiona. -Dziękuję ci za to, co dla mnie robiłeś podczas świąt. Poważnie, żadne słowa nie oddadzą tej wdzięczności, ale święta Malfoy już się skończyły-przełknęła głośno ślinę, widząc wyraz jego twarzy. Jakby jej nie wierzył. -Co mam do ciebie czuć?-wzruszyła ramionami ze skrępowaniem. -Nie nienawidzę cię-mruknęła, a dostrzegając  w nim coraz większe nieprzekonanie, powiedziała to, czego powiedzieć bała się najbardziej. - Jestem... neutralna? Jak obiecałam, masz czystą kartę. Jesteś mi obojętny. Tak jak w Bułgarii.
Zmierzył ją wzrokiem, nie do końca wiedząc co powinien jej powiedzieć. Nie był typem osoby, która szczególnie przejęłaby się takimi słowami, ale do cholery Granger robiła mu z mózgu i serca papkę.
-Aha.
Był jej obojętny. Wtedy, kiedy się do niego przytulała i błagała by przy niej został? Kiedy mówiła, że się o niego martwi, czy wtedy kiedy oddawała jego pocałunki?
Wywrócił oczami, karcąc się za swoje egoistyczne myśli. Inwestycja która równa się brakiem zysku to nieudany interes. Brzydził się tym, że zaczął pytać samego siebie po co ją wtedy ratował.
Ale równie szybko co samolubne pytania, przyszły na nie odpowiedzi. Był zakochany. Tak głupio i beznadziejnie jak tylko on potrafił, a chyba jeszcze gorsze było to, że zupełnie sobie z tym nie radził. Miał wrażenie, że miała go w garści. Po raz pierwszy w życiu czuł się tak bezbronny. Mogła powiedzieć mu cokolwiek, wciąż nie potrafiłby przestać czuć tych wszystkich emocji, które ogarniały go za każdym razem kiedy ją widział.
I nienawidził jej. Za to, że ją pokochał.
Ironiczny uśmiech rozciągnął się na jego twarzy, kiedy uderzył otwartymi dłońmi o swoje uda, a potem wstał z ławki i spojrzał na nią z góry, wciskając ręce w kieszenie drogich jeansów, które miał na sobie. Nie dawał po sobie poznać, jak bardzo bolą i frustrują go jej słowa. Jak zwykle w takich sytuacjach, po prostu grał. Bo prędzej umarłby, niż pokazał jej, jak wielką ma nad nim władzę. -Ja też jestem...-zamilkł, przełykając ślinę. -Neutralny. Wolałbym, żeby między nami było tak jak dawniej. Byłoby... mniej niezręcznie? To znaczy, zapomnijmy o tym co się stało i zacznijmy, no nie wiem...-odetchnął ciężko, przeczesując palcami rozwiane przez wiatr, jasne włosy. Znów uśmiechnął się sztucznie. -Zacznijmy się od nowa kłócić, albo ignorować. Merlinie, to takie niezręczne. Pocałowałem cię.
Tak, wiedział, że jego słowa były żałosne, ale skoro był jej obojętny... Co szkodziło powiedzieć to, co chciała usłyszeć? Chciał nie dostrzegać przebłysku bólu na jej twarzy, bo pojawił się na tak krótki moment, że rozważanie tego, spędziłoby mu sen z powiek na najbliższe wiele tygodni. Nie miał pojęcia co czuła Granger.
-Niezręcznie-powtórzyła ciężko, słabo się uśmiechając. Pokiwał głową na potwierdzenie swoich słów. Zdaje się, nie dostrzegł jak gorzki był jej uśmiech, ale to tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że zrezygnowanie z niego wyjdzie jej na lepsze. -No jasne, świetnie. Tak będzie najlepiej.
-Świetnie-zgodził się, jakby właśnie podpisał jakąś umowę. A przecież mówili o przywróceniu ich dawnej relacji. Coś boleśnie przewróciło się w jej żołądku.
-No to...?-pytająco uniosła brew. Na pewien sposób, była wściekła. Skoro tak bardzo chciał zerwać kontakt, co tu jeszcze robił. -No to na razie?-rzuciła, wyraźnie akcentując to, że się z nim żegna. Złość i frustracja, którą wywołał poprzez tak łatwe odpuszczenie sprawiała, że nie chciała go więcej widzieć.
-Cześć Granger.
Ponieważ zbyt długo stał naprzeciw niej i gapił się tak, jakby chciał coś powiedzieć, ale tego nie robił, a ona była już naprawdę na granicy płaczu, zerwała się z ławki i wyminęła go, szybko idąc w stronę zamku.
Patrzył jak odchodzi, zataczając się przez silne podmuchy wiatru. Obserwował jak jej włosy powiewają wydostając się spod kaptura. Jak obejmuje się ramionami. Zabijała go myśl, że patrzenie jak się oddala to kara. To było jak metafora. Że dystans, który pojawiał się między nimi wraz z każdym jej krokiem, przybrał na nowo ten drugi, abstrakcyjny wymiar.
Czuła jak łzy złości, smutku i frustracji błyszczą w jej oczach. Oczywiście, że to była jej wina. Że sama to wszystko zaczęła, ale dlaczego to musiało tak boleć? Dlaczego traktowanie go z obojętnością nie mogło być prawdą? To przecież Malfoy. Wystarczyło by, znów patrzyła na niego jak na śmierciożercę. Albo dupka. Albo chociażby ślizgona. Przecież radziła sobie z tym przez tyle lat. Dlaczego to się zmieniło? Kim był dla niej teraz? Przyjacielem? Godną zaufania osobą? A może był dla niej wszystkim?
Zależało jej na nim. Co do niego czuje?
Przypomniała sobie ich dawną rozmowę. Teraz wydawało jej się, że odbyli ją wieki temu, w końcu od tamtej pory tak wiele się zmieniło. Chciała wierzyć, że Malfoy miał wtedy rację. Że skoro nie jest pewna czy kogoś kocha, to znaczy, że nic do niego nie czuje. Tyle, że na miłość często trzeba poczekać, a Malfoy nie był nieomylny. W tym momencie wcale nie sądziła, że niekochanie go jest niemożliwe.
Myślała, że może ubzdurała sobie, że cała ta miłość, to coś niezwykłego i teraz, kiedy to uczucie naprawdę do niej przyszło, nie zdała sobie z tego sprawy? Chciała, żeby to było niemożliwe, ale im dłużej nad tym się rozwodziła, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że ona, Hermiona Granger mogła pokochać tego aroganckiego dupka i arystokratę.
Hermiono, czemu ty do cholery o nim myślisz?!-uderzyła się dłonią w czoło i kilka razy, z niemą frustracją podskoczyła na obydwóch nogach, kiedy już znalazła się w szkockim zamku, na jednym z pustych korytarzy. Była wściekła, a to pomogło się jej nieco wyładować. Podobnie jak kilkukrotnie powtórzone pod nosem przekleństwo. Cóż, nie przystawało to damie, którą była, ale w tamtym momencie naprawdę nie potrafiła się powstrzymać. Była wściekła. Na siebie, że nie potrafiła ogarnąć własnych myśli. Skarciła się w duchu, za tak głośne wyładowywanie uczuć, kiedy dostrzegła zwabionego hałasami patrolującego korytarz nauczyciela. Widząc nadchodzącą sylwetkę Wiktora Kruma, czym prędzej skręciła w boczny korytarz. Nie miała ochoty z nim rozmawiać, właściwie, nie miała ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Ukryła się za wielkim gobelinem wiedźmy Honoraty,podświadomie zaciskając powieki i wstrzymując oddech. Merlinie, tłumaczenie się z tego wszystkiego, gdyby ją złapał byłoby żenujące. Usłyszała nadchodzące kroki.

***

Przeszedł przez Salę Wejściową w przesiąkniętej od zapachu wypalonych ze zdenerwowania papierosów kurtce. Był zły na Hermionę i zły na siebie. Obecnie potrafiłby być najprawdopodobniej zły na wszystkich. Taka była jego natura.
Malunki na temat hańby okrywającej, brudnej krwi i bezwartościowości mugoli nie zostały jeszcze zmyte. Krum za to stał nad jakimiś pierwszoroczniakami, wydając im polecenia. Nieskuteczny, żałosny frajer.
-Pan Malfoy, coś się stało?-spytał Bułgar dostrzegając niezadowolenie na twarzy przechodzącego obok Ślizgona.
Draco zacisnął zęby, kiedy dotarło do niego, że wszystko jest zajebiście, a on po prostu kocha się w dziewczynie tego pożal się Merlinie nauczyciela. Z wściekłą frustracją zmierzwił włosy rozedrganymi od złości palcami. I to nie ta cała sytuacja z Hermioną go wykańczała, a fakt, że się zakochał. To ta żałosna miłość i to jak bardzo się przed nią opierał, robiła z niego tego człowieka. Jak trucizna przepalała mu wnętrzności, jak doprowadzony do szaleństwa narkoman zmieniał pod jej wpływem myślenie. Zmieniał całego siebie, przez coś co uroił sobie w mózgu i był tym cholernie przerażony.
-Nie widziałeś może Hermiony?-spytał brunet, jeszcze mocniej go podburzając. Och, chciałby jej nie widzieć. Albo widzieć. I popadać w skrajności. Bo skoro nie mógł mieć jej całej, każdego dnia i nocy, to wolałby umrzeć i nigdy wcześniej nie poznać.
-Nie-odparł lakonicznie, chociaż brzmiało to tak jakby chciał odpowiedzieć zupełnie inaczej. Z mściwym, ale i gorzkim uśmiechem na twarzy, dotarło do niego jak bardzo jest żałosny. Nie chciał, by Bułgar się z nią spotykał.
Odwrócił się, po czym pewnym krokiem, może z nieco lepszym humorem udał się do lochów. Przeszedł obok gobelinu wiedźmy Honoraty, gdy nagle coś przykuło jego uwagę. Zwykle nie wystawały spod niego czyjeś buty...
-Granger-mruknął z politowaniem, rozpoznając w nich jej skórzane sztyblety. -Nie umiesz się nawet porządnie schować-zauważył zażenowany, nieco zaniepokojony nawet jej niewyedukowaniem w tej kwestii. Cisza. Przewrócił oczami, odsłaniając ciężki gobelin. Stała przed nim z zaciśniętymi oczami i otwartym jednym okiem. I nienawidził się za tą myśl, że jest po prostu zabawna i urocza. Na jego widok uśmiechnęła się niepewnie i otworzyła drugie oko.
-Pójdę już...-powiedziała, próbując go ominąć. Jak gdyby nic minęła go, zamierzając po prostu zniknąć. Z uśmiechem pod nosem, zacisnął palce w okół jej łokcia i przesunął do siebie, cofając o kilka kroków.
-Przed kim się chowasz?-spytał z ciekawością i pewnością, unosząc znacząco jedną brew. Zamrugał zdezorientowaniem. Czyli, że to by było na tyle z ich ignorowania się?
-Przed nikim.  Tak po prostu...
-...cię naszło, żeby stać z zamkniętymi oczami za gobelinem starszym niż historia tego kraju...-dokończył za nią rozbawiony. Po chwili jednak przypomniał sobie, że był na nią zły i tak powinno pozostać. -Nieważne-odetchnął z poddaniem. -Dobranoc, Granger-powiedział, a w jego oczach na nowo pojawił się chłód. Przygryzł wargę, bo coś kazało mu się uśmiechnąć i zapewnić ją, że wcale nie jest zimny. Odwrócił się i już po chwili zniknął za jednym z korytarzy.
-Dobranoc, Draco-szepnęła, wpatrzona w punkt za którym zniknął. Z jej ust wydobyło się ciche, rozmarzone westchnięcie. Oparła się plecami o chłodny mur. Była skończona.
-Tutaj jesteś!-z zamyślenia wyrwał ją rozradowany głos Wiktora Kruma. Spoważniała, kiedy objął ją, zaciskając ramiona na jej talii. Przyciągnął ją bardzo blisko siebie, opierając głowę na czubku jej głowy.
-Wiktor-szepnęła nieobecna, odsuwając go od siebie. Spojrzała prosto w jego ciemne oczy.
-Muszę ci coś powiedzieć-powiedzieli w tym samym momencie.
-Ty pierwszy-powiedziała, ignorując jego rozbawienie, tą sytuacją.
-Chciałem cię zaprosić na...-zaczął, jednak zrozumiawszy to, jakiego rodzaje tematy chce poruszyć, dziewczyna położyła palec na jego ustach.
-To może jednak ja powiem pierwsza-przerwała mu, histerycznie chichocząc, co doprowadziło go do cienia uśmiechu. -Nie obraź się, ale myślę, że nie powinniśmy się spotykać. Przez jakiś czas...-to ostatnie zdanie dorzuciła, kiedy dostrzegła to, jak bardzo spoważniał.
Ku jej zdziwieniu, chłopak nie rozczarował się, ani nie był smutny. Nie wyglądał nawet na zdziwionego. On był wściekły. Cofnęła się i natrafiła plecami na ścianę, kiedy dostrzegła to, jak w jego oczach płoną niespotykane dotąd, groźne iskierki gniewu. To było jak błysk flesza. Nim zdała sobie sprawę z tego co się dzieje, chłopak podniósł rękę i bez wahania spoliczkował.
-Nie możesz mnie zostawić. Naprawdę nie wiesz gdzie twoje miejsce?-syknął zdenerwowany. -Nie chcę więcej tego słyszeć, jasne?-spytał, mrożąc ją spojrzeniem.
Otworzyła usta, nie do końca wiedząc co właśnie się stało. Ledwo stała. Jego reakcja przechodziła po prostu najśmielsze oczekiwania. Z całego tego szoku, nie była wstanie nawet się odezwać, pokiwała twierdząco głową, nie odrywając od niego przerażonego, ale i przepełnionego niedowierzaniem wzroku. Później, nie czekając na jego dalsze reakcje, wyminęła go i puściła się biegiem w stronę swojego prywatnego dormitorium. Zamknęła drzwi na klucz, rzucając się na łóżko i szczelnie opatulając kołdrą. I nie płakała. Bo jak powiedziała wcześniej Draconowi, tylko ludzie, na których nam zależy, potrafią zranić nas na tyle mocno.


29 komentarzy:

  1. chwilka, chwilka :D
    Boże, jak ja nienawidze Kruma! za samą obecność! :P
    Malfoy.. szkoda że wrócili do starych nawyków i znowu się wyzywają :c
    no ale co teraz będzie? :|
    eejejej nie odpowiedziałas na moje pytanie skarbie :D
    Będzie Happy End? :P ma być!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha... :D No ależ oczywiście, że będzie Happy End! Nie lubię smutnych zakończeń. Zawsze szkoda mi wtedy Draco xD Nie chciałam ci tego zdradzać, ale skoro tak bardzo chcesz wiedzieć... :D
      Pozdrawiam i dziękuję za miły komentarz ;)

      Usuń
    2. Świetnie, że będzie Happy End. Podzielam twoje zdanie na temat smutnych zakończeń bo zawsze jest jakieś "gdyby" się pogodzili itp. Rozdział super Awwrrr...Wiktor jak ja go nie lubię!!! Fajnie piszesz i na pewno zostanę na dłużej;) Dodajesz rozdziały bardzo szybko i to jest duży plus bo na niektórych blogach trzeba czekać miesiąc na nową notkę. Czekam niecierpliwie na kontynuację:)
      Pozdrawiam
      Persefona

      Usuń
  2. Rany... Cudny rozdział... Szkoda tylko że między Hermioną i Draco sie nie układa za fajnie... No ale cóż, liczę że niedługo będzie ok :-)
    czekam na kolejny rozdział
    Pozdrawiam
    Kika

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie, nie, nie! Draco spał z Astorią ;_; . Boże, współczuję biednemu Smokowi,że tak go wykorzystano. XD i tak, EWIDENTNIE nie lubię tego głupiego Kruma. Jak on mógł uderzyć Mionkę. Mam nadzieję, że jak Draco się tylko o tym dowie, to potraktuje go crucio. Może jakiś pojedynek pomiędzy nimi, na szkolnym korytarzu? Tak, to by było wspaniałe. Dwóch facetów i pojedynek na klaty XD a Krum by odjechał do tej swojej Bułgarii i tyle by go widzieli. Wlaśnie, będzie jeszcze jakiś epizod/ kłótnia z fajtłapą Ronaldem? fajnie, by było poczytać jak się kłóci z Malfoyem, bo wychodzi im to genialnie. :3

    - Lily. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jak on sie o tym nie dowie? To będzie masakra :(

      Usuń
  4. wow... aleś wymyśliła :P
    I pewnie kochany Draco jej pomoże ;)
    W sumie cieszę się, że to tak wyszło.
    Bo bądźmy szczerzy ;) Przynajmniej ja tak mam, że wolę być z kimś kto mnie kocha i to okazuje, a z jakimś nieczułym draniem(nawet jeżeli on tylko udaje) :)
    Czekam na kolejny wspaniały rozdział ;)
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział. Ciekawa jestem jak naprawisz wizerunek Kruma, i czy Draco będzie walczył o Mione. Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  6. jak Draco się dowie , że Krum uderzył Hermione to go zabije! Nie wiem co się stanie w następnym rozdziale, mam nadzieję, że jakoś się pogodzą (mam na myśli Hermione i Draco). Dodawaj jak najszybciej bo nie wytrzymam!
    Weny!
    Ruda ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą :)) chociaż nie będzie mi szkoda Kruma, gdy Draco się dowie o tym , że uderzył Mionę i zacznie na niego miotać wszystkimi klątwami. :3
      - Lily.

      Usuń
  7. Muszę się zgodzić z poprzedniczką. To, że dodajesz notki bardzo często tylko wychodzi Ci na dobre. Czasem trzeba czekać miesiąć na innych blogach, co skutkuje tym , że całkowicie zapominam wątku i czuje sie nie w temacie. Fajnie jest być na bieżąco , kiedy wszystko jest jeszcze świeże :)
    Ruda :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no co za cham! Rozdział na prawdę spoko ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. jestem ciekawa reakcji Dracona, zapewne bedzię ciekawa sytuacja. Już wyobrażam sobie jego reakcję. :D pozdrawiam. życze weny.
    mam nadzieje ze dodasz rozdział jak najszybciej. zresztą zawsze tak robisz i chwała Ci za to :D

    OdpowiedzUsuń
  10. no nie moge no! czytam tą notke juz 3 raz ! nie trzymaj mnie tak w niepewnosci bo umre! dodaj następną proooosze !!!

    OdpowiedzUsuń
  11. No i co dalej??? CO DALEJ???? Dziewczyno, mój laptop się pali z niecierpliwości! Kiedy dodasz ciąg dalszy??

    Bardzo-Spragniona-Dalszego-Ciągu-Fanka

    OdpowiedzUsuń
  12. No to się porobiło, ale fajny rozdział :) Czekam i błagam dodaj szybkoooo

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie lubię opowiadań gdzie Astoia jest święta jak aniołek zawsze widzę ją jako zwykłą dziewczynę zapatrzoną w Draco pozbawioną rozumu a w tym opowiadaniu fajnie ją pokazałaś:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niech Draco coś zrobi... najlepiej przywali Wiktorowi:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czeeeeeeeeeeeeekam niecierpliwie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

    OdpowiedzUsuń
  16. świetne to jest!

    OdpowiedzUsuń
  17. GRANGER TY IDIOTKO ! MALFOY CIE KOCHA ZAUWAŻ TO !!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. A TY MALFOY POWIEDZ GRANGER ZE JEST DLA CIEBIE WSZYSTKIM

    OdpowiedzUsuń
  19. I hate Wiktor Krum grrrrrr wszystko psuje

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiktor... you are idiot Wiktor! I hate you Wiktor! Go to evil Wiktor!
    Granger... Why you cant see? granger, Malfoy fall inlove with you!
    Malfoy... say it! Say you love her!

    OdpowiedzUsuń
  21. Cóż... wiem, że następny rozdział jest już dawno napisany, ale chcę żebyś zabiła Kruma ��


    'Panna_Malfoy_♡

    OdpowiedzUsuń
  22. Krum jest głupi *mina obrażonego małego dziecka*. Zabij go i spał na stosie :3

    OdpowiedzUsuń
  23. Aż nie wierzę...

    Kocham twoje opowiadanie<3

    Lena

    OdpowiedzUsuń