sobota, 18 maja 2013

Rozdział 13

-Nie było źle-odezwał się pierwszy, ostatecznie biorąc na siebie ciężar przytłaczającej ich atmosfery. Głośno wypuścił powietrze z ust, kiedy widoczna zza okna w drzwiach Narcyza, zniknęła, teleportując się w ich ogrodzie. Zamknął drzwi na klucz, a potem odwrócił się niepewnie, spoglądając na brązowowłosą dziewczynę.
-Akurat-prychnęła Hermiona, ze zmęczeniem padając na kanapę w salonie. Położyła się na plecach, zakładając nogi na nieskazitelnie czyste obicie, głowę opierając o miękką i puchatą poduszkę. Domyślając się, że to co ich czeka jest nieuniknione i lepiej zmierzyć się z tym teraz niż później, Draco bez słowa owinął palce w okół jej kostek i uniósł jej nogi, robiąc sobie dzięki temu na kanapie nieco miejsca. Usiadł, kładąc jej łydki na swoich kolanach, a potem czekał aż Hermiona Granger zacznie prawić mu wyrzuty.
 -Czemu nie powiedziałeś, że zostajesz w Bułgarii?
No i proszę, zaczęło się. Uśmiechnął się ironicznie i może nieco posępnie, bo chociaż nie miał ochoty się kłócić, to doskonale wiedział, że to będzie jej pierwsze pytanie i był z siebie trochę zadowolony, że zdążył ją tak dobrze poznać.
Splotła ręce na piersi i przyjrzała mu się uważnie, kiedy tak po prostu się zaśmiał. Nie potrafiła powstrzymać ciekawości, ale nie potrafiła też powstrzymać smutku.
-Nie wiedziałem, że cię to interesuje-wyjaśnił beznamiętnym tonem, chociaż w głębi duszy ogarniał go cholerny triumf, że jednak nie był jej aż tak obojętny.
-Interesuje-zapewniła go, nieoczekiwanie siadając. Mimo to, nie zabrała nóg z jego kolan, woląc znaleźć się w dziwnie niewygodnej pozycji. Zamiast tego przysunęła się bliżej. -Co tu będziesz robił?-uniosła pytająco brwi. Tak bardzo chciała to zrozumieć, nim wpadnie na idiotycznie naiwny i bezpodstawny pomysł wybicia mu pracy w Bułgarii z głowy.
-Dostałem posadę w ważnej firmie. Tutaj będę pracować.
Zmarszczyła brwi i westchnęła, z trudem ogarniając jak ciężka to będzie rozmowa. Draco miał po ojcu ogromny majątek, a w dodatku posiadał udziały w jego firmach. Może w szkole nie obnosił się szczególnie z tym, że aż tak bardzo jest bogaty, ale zarabiał miliony galeonów nic przy tym nie robiąc. Każdego pieprzonego dnia. Jeżeli mówił, że robi to dla pracy, kłamał. A jeżeli kłamał, to nie mogła zrobić nic, żeby zechciał powiedzieć jej prawdę.
-Aha-pokiwała głową, starając się udawać, że ta informacja wcale jej nie rozczarowała, ani nie przybiła. Sama tego nie rozumiała. -To to chcesz robić w życiu? Pracować w Bułgarii na jakimś tam stanowisku?-spytała z niedowierzaniem. -Chcesz się odciąć od wszystkich, których masz w Anglii?
-Nie powiedziałem tak-zaprzeczył spokojnie, chociaż w jego ton wdarła się nuta goryczy. Oczywiście, że to nigdy nie był plan na jego przyszłość i oczywiście, że Granger była tą, która musiała mu to wytknąć.
-W takim razie nie rozumiem, Malfoy-westchnęła z rezygnacją, z frustracją zagryzając wargę. Spuścił wzrok na jej usta. Tak bardzo chciałby móc znów ją pocałować, żeby nie musieć o tym rozmawiać. -Masz przecież mnóstwo pieniędzy, prawda? Po co ci praca w której nie będziesz szczęśliwy?-spytała z dzielnie skrywaną desperacją przenikając go swoim spojrzeniem. Jakoś nie wyobrażała sobie wrócić do szkoły i nie minąć go nigdy więcej na korytarzu. Niezależnie od tego, że przez całe życie, kiedy tylko go widziała, zawracała, wybierając inną drogę.
-Ojciec załatwił to już dawno temu-wyjaśnił, odgradzając się od niej tym swoim chłodnym wyrazem. Robił to za każdym razem, kiedy rezygnował z powiedzenia czegoś, co liczyłoby się z okazaniem głębszych emocji. Jakby panicznie bał się tego, co może mu zrobić, kiedy dostrzeże, że też jest człowiekiem i ma uczucia. Poirytowana wywróciła oczami. -To miejsce czeka na mnie odkąd skończyłem piętnaście lat. Obiecałem mu.
-Swojemu ojcu...-powiedziała z powątpiewaniem, nie ukrywając już swojej goryczy. I było w niej dużo rozczarowania. Westchnął z rezygnacją.
-To nie tak-doskonale wiedziała, jak to wyglądało. On -słaby i żałosny, wypełniający wbrew sobie polecenia ojca nawet wtedy, kiedy ten był w więzieniu. Tak bardzo chciał, żeby go zrozumiała. -To bardzo skomplikowane, Granger i nie chcę o tym mówić, skoro zamierzasz być taka zamknięta na mój sposób myślenia, jasne?-uciął nieco poirytowany. Chciał, żeby zrozumiała, ale to nie znaczyło, że był gotów się jej tłumaczyć. Wciąż był sobą i wciąż był zbyt dumny. Hermiona wywróciła oczami, niechętnie mu przytakując.
Przez chwilę milczeli. Pogrążeni we własnych wnętrzach w walce z własnymi myślami. Jakby nie mieli dość innych problemów, musieli użerać się z rozterkami, które trawiły ich od środka. Cholernie niesprawiedliwe.
-Co ci napisał Krum w liście miłosnym?-zdecydował się przerwać ciążące milczenie, pozornie obojętnym tonem zadając pytanie, które męczyło go odkąd tylko do Hermiony przyleciała szaroczarna płomykówka. Oczywiście, że go to obchodziło. Mimo to, sprawnie zaprzeczała temu jego mowa ciała. Wyluzowany oparł plecy o oparcie kanapy i utkwił spojrzenie w suficie, od niechcenia sunąc palcami po kostkach dziewczyny.
Przełknęła ślinę. W co on się bawił? Trafiał w jej najczulszy punkt, poruszając temat Wiktora, a potem tylko podsycał jej wątpliwości swoim dotykiem. Wstrzymała powietrze, kiedy nie zdając sobie sprawy jak to na nią działa, przesunął palce nieco wyżej, w stronę jej łydki i kolana. Miała ochotę się rozpłakać. Z niezdecydowania i cholernej frustracji.
-Wiesz jak to jest, kiedy kogoś kochasz, a ten ktoś jest wręcz nieosiągalny?-spytała obserwując jego twarz, z takim spokojem, wpatrując się w sufit salonu. -Kiedy widzisz, że on nie jest wstanie dać ci tego, czego potrzebujesz, ani nawet poświęcić ci czasu, że ma tak strasznie dużo wad...? Kiedy mimo to chcesz z nim być?-zamrugał z niedowierzaniem, podświadomie mocniej napinając szczękę. Jego palce tylko na moment zatrzymały się na jej skórze, bo zaraz potem na powrót ochłonął, znów bezwiednie jeżdżąc nimi po jej nodze. -Kochasz go, ale masz wrażenie, że jego uczucie nie jest tak głębokie jak twierdzi, bo gdyby było inaczej, to by tu był-wyrzuciła z siebie. -Nie w Hiszpanii-dodała po dłuższej chwili, znacznie ciszej.
Spojrzał na nią lekko zdezorientowany. Jakim cudem była wstanie czuć te wszystkie rzeczy do tego całego Kruma, skoro jak twierdzi nie widzieli się niezły kawał czasu? Jakim cudem to go w ogóle obchodziło i wkurzał się, kiedy mu o tym mówiła? Chciał sobie wmówić, że najzwyczajniej nie przywykł do dziewczyn, które tak ostentacyjnie by go ignorowały. Nie działał na nią tak jak większość, gdyby było inaczej, zaraz po wejściu do willi poprzedniego wieczora skończyliby w łóżku. Wkurzał się, bo robiła to ze względu na Kruma, tak myślał.
-Nie-odparł krótko, lakonicznie, może nieco zbyt oziębłym tonem. -Nigdy nie rozumiałem miłości.
Widząc jej uniesione brwi, kontynuował:
-Jak można poświęcać tyle myśli i uczucia komuś, kto ledwo zwraca na ciebie uwagę?-spytał szczerze.
-Wiktor taki nie jest-zaczęła, nie bardzo wierząc we własne słowa.
-Och, skarbie, oczywiście, że jest-odparł z nutą zniecierpliwienia. -Granger-spoważniał, kiedy kątem oka dostrzegł w niej nieprzekonanie. Zastępując pobłażliwy uśmiech, ostrym, przenikliwym spojrzeniem, wyjaśnił:
 -Gdyby było inaczej, przyjechałby do ciebie, zamiast bawić się ze znajomymi w Hiszpanii. Pisze do ciebie, bo chce mieć sławną, ładną laskę, która podniesie jego popularność. Ostatnio miał problem ze wstąpieniem do bułgarskiej ligi. Podpisali z nim kontrakt, bo zaczął z tobą kręcić-wyjaśnił może nieco zbyt brutalnie, ale był śmierciożercą i wywodził się z arystokratycznego rodu. Wiedział jak się kłamie, manipuluje i do czego posuwa, żeby wykorzystać opinię publiczną. Nie musiał znać Wiktora Kruma, żeby wiedzieć o co tak naprawdę mu chodzi.
-Serio?-spytała spokojnie i z zaciekawieniem, jakby jego opinia niebyła wyssanym z palca, zazdrosnym stwierdzeniem, a rozsądną i konstruktywną poradą. Była ostatnio taka ślepa, kiedy chodziło o Malfoya. Nie miała pojęcia o tym jak to wszystko na niego działa.
-Serio-odparł krótko tym samym tonem, leniwie wzruszając ramionami.
-Skąd mam wiedzieć, czy jeśli cię posłucham, postąpię słusznie? Na zawsze go stracę, nigdy więcej się z nim nie spotkam i zniszczę sobie życie. Co jeśli nie znajdę drugiej takiej miłości?-spytała lekko drżącym od wątpliwości głosem, szczerze obawiając się prawdy. Nie miała pojęcia, czemu jego zdanie traktowała w tamtej chwili jak głos wyroczni. Nie miała też pojęcia czemu w ogóle go o cokolwiek pyta.
-Daj spokój, Granger, przecież to nie jest żadna miłość. Przynajmniej ja w to nie wierzę... On cię nie kocha.
Z bólem w sercu, głośno przełknęła ślinę. Z bólem spowodowanym świadomością, że ta informacja nie zrobiła na niej szczególnego wrażenia. Dlaczego to jej było takie obojętne?
-Sądzisz, że jeśli twoje uczucia są nieodwzajemnione, miłość do drugiej osoby nie może być prawdziwa?-spytała niedowierzająco. -Czy ty się kiedykolwiek zakochałeś?
-Nie mam pojęcia, Granger-wywrócił oczami, z obojętnością przesuwając dłonią po swoich jasnych włosach, niszcząc tym gestem układ,w którym formowały się podczas eleganckiej kolacji. -Może wydaje mi się, że to jakieś niesamowite uczucie, ale jeśli nie, to o co tyle problemu? Miłość jest bezsensowna i przereklamowana, jeśli jest na tyle słaba, że nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że cię dopadła-wyjaśnił beznamiętnie, nareszcie przenosząc na Hermionę swoje spojrzenie. Z zaciekawieniem zagryzł wnętrze policzka. - A ty Granger? Wydaje ci się, że Krum to miłość twojego życia?-spytał całkowicie poważnie, jednak w jego oczach kryła się niezaspokojona ciekawość i może odrobina drwiny. Przecież nie byłby sobą, gdyby dopuścił do siebie to palące uczucie, powoli rozpalające się w jego sercu, jak iskra mająca dać początek niszczycielskiej pożodze.
Hermiona spojrzała na niego, głęboko się zastanawiając. Nie. Nie wyobrażała sobie siebie w roli pani Krum. Nigdy nie myślała nawet, że ich związek może być czymś trwalszym. To po prostu Wiktor i jego listy. Niby małostkowe, a jednak tak znaczące epizody jej nastoletniego życia.
-Nie-powiedziała na głos, niepewnie wzruszając ramionami. A może mówiła tak tylko ze względu na jego palce nie przestające dotykać jej skóry? Malfoy był tak bardzo rozpraszający.
-To po cholerę użalasz się nad tym, że go straciłaś, skoro nigdy nie zamierzałaś zostać?-oderwał plecy od kanapy tak gwałtownie, że mimowolnie odskoczyła, podświadomie się od niego przysuwając. Spytał z ciekawości i być może wzbudziło to w nim niepotrzebnie podniesione emocje, ale skoro już doprowadził do momentu, w którym była tak blisko, to nie zamierzał jej puścić. Nie miał doświadczenia w miłości. Nawet nie rozważał tego, że mógłby się kiedykolwiek zakochać. Ale do cholery nie zamierzał udawać, że jest inaczej. Pewnie popchnął ją do tyłu i docisnął całym sobą do siedzenia kanapy, zawisając na nią, wsparłszy się na łokciach.  Spojrzała na niego z zaskoczeniem, ale ku jego zadowoleniu nie stawiała oporu, kiedy przesunął dłonią po jej udzie, ostatecznie zaciskając ją wokół jej łydki i owijając ją sobie w okół biodra. Byli teraz tak bardzo blisko.
-Skąd mam wiedzieć, czy go kocham? Może po prostu potrzebuję trochę, czasu...-zaczęła nieśmiało, próbując zachowywać normalnie i dalej ciągnąc temat. Jego dotyk sprawiał, że stopniowo wyparowywały z niej wszystkie myśli.
Chłopak prychnął z poirytowaniem, wywracając jednocześnie oczami. Czemu tak ciężko było sprawić, by wyparła z głowy tego frajera?
-Nie wiesz co czujesz?-zapytał z powątpiewaniem, uśmiechając z niedowierzaniem. Przez moment patrzył jej w oczy, ale zaraz potem jego twarz zniknęła z zasięgu jej wzroku, ukrywając gdzieś w zagłębieniu jej szyi, gdzie jego usta mocno zassały jej skórę. -Kochasz, nie kochasz?-wymruczał, całując ją za uchem. Jego dłoń błądziła wzdłuż jej nogi, ostatecznie zsuwając jej ze stóp szpilki. Najpierw jedną, potem drugą. -Przecież to śmieszne-zauważył zanim delikatnie przygryzł jej skórę na obojczyku. To było irytujące. Chciała coś odpowiedzieć, ale zamiast tego z jej ust wydobył się zduszony jęk. Podświadomie wplotła palce w jego włosy. -Jeśli naprawdę kochasz, wiesz o tym, Granger, jeśli nie, nie kochasz. Koniec-powiedział, jakby tłumaczył jej najprostszą rzecz na świecie, a potem brutalnie wpił się w jej wargi, ostatecznie przywierając do niej tak blisko jak tylko pozwalały im na to ich ubrania. To było jak szaleństwo. To jak bez opamiętania jeździł dłońmi po jej ciele. Jak ściskał jej piersi i ciągnął za włosy.  Jakby za każdym razem kiedy ich wargi łączyły się, umysły zaćmiewała jakaś niewidzialna siła. To było takie dobre. Tak niesamowite. Koncentrujące myśli tylko w jednym miejscu, w jednym czasie. -Co nam na mózg padło, żeby gadać o głupiej miłości?-prychnął z rozbawieniem, kiedy na krótki moment oderwał od niej swoje usta, tylko po to, żeby wraz z kpiącym pytaniem, zaczerpnąć upragnionego powietrza. Oczywiście, że to było niepokojące. Że kiedy Malfoy bezceremonialnie podwijał do góry jej sukienkę, nawet przez moment nie pomyślała, że zachodzi z nim dalej, niż zachodziła z jakimkolwiek dotychczasowym chłopakiem. Że jasno przyznawał, że nic do niej nie czuje, a mimo to, nie potrafiła go od siebie odsunąć.
Nie wiedziała, czy przez wkładanie dłoni pod jego koszulę staje się inną, gorszą osobą. Albo czy poprzez świadome łamanie dawno wytyczonych w swoim umyśle granic, następnego ranka będzie się za to nienawidzić. Wiedziała, że mogłaby odtwarzać tę chwilę miliony razy, nigdy nie zdobyłaby się na opanowanie tego pragnienia.
-Spokojnie, skarbie-mruknął wprost do jej ucha, kiedy spięła się, gdy dotknął krawędzi jej majtek. Za każdym razem kiedy tak ją nazywał brzmiał tak, jakby się nabijał. Brakowało mu czułości i nie było w tym ani trochę ze słodkich słówek, którymi obdarzały się pary. I chociaż tak też było i tym razem, to w jego oczach widziała, że nie zamierza jej skrzywdzić.
Wstrzymała powietrze i zacisnęła palce na jego ramionach, kiedy pewnym ruchem zsunął z niej majtki i gwałtownie wsadził w nią palec. Drżące westchnięcie obiło się o jego wargi, kiedy nachylił się, by znów ją pocałować. Namiętnie, a jednocześnie tak nieśpiesznie. Niedbale, ale z jakąś zrozumiałą tylko dla ich dwójki czułością i oddaniem. Jakby każdym pocałunkiem i ruchem wewnątrz jej ciała podpisywał umowę, że więcej jej nie skrzywdzi. Że to mu nie wypada, skoro postanowił tego wieczoru stopniowo odebrać jej niewinność.
-Myślisz, że gdybyś go kochała, pozwoliłabyś mi to zrobić?-wyszeptał wprost do jej ucha, uśmiechając się przebiegle, kiedy z mocno zaciśniętymi oczami, próbowała ochłonąć po obezwładniającym ją uczuciu przyjemności. To się naprawdę wydarzyło.
Otworzyła oczy. Wciąż był ubrany, podczas gdy ona leżała pod nim niemal półnaga, z poburzonymi włosami i umysłem doprowadzonym do szaleństwa za pomocą tylko jego dotyku.
Wstał, uśmiechając się w jej stronę leniwie, z ogromnym zadowoleniem, że nareszcie udało mu się ujarzmić tę wkurzającą, dumną osóbkę. Miała do niego słabość.

Przebrała się w luźny t-shirt i krótkie, kraciaste spodenki, a potem opadła na tę samą kanapę, na której palcówkę zrobił jej sam Draco Malfoy i ukryła twarz w dłoniach, ciężko wzdychając. Bała się, że właśnie wszystko popsuła. Że sprawy pokomplikują się jeszcze bardziej. Zupełnie nie wiedziała co powinna zrobić, ani powiedzieć, nie wspominając już o tym, że nie miała pojęcia jak powinna się czuć.
Drgnęła, kiedy z zamyślenia wyrwał ją trzask drzwi od łazienki. Uniosła spojrzenie na Dracona, który stał naprzeciw niej w samych spodniach, z całymi tymi jego mięśniami brzucha i włosami wilgotnymi i poburzonymi po prysznicu i już wiedziała, że przepadła. Wpakowała się w jakiś dziwny układ, w którym mieli nie angażować uczuć i wyładowywać frustrację seksualną na kanapie? Do cholery chciała mu się zwierzyć ze sprawy z Wiktorem, a skończyła głośno pod nim dochodząc. Co było z nią nie tak?
Zaskoczył ją, kiedy nic nie powiedział, tylko zwyczajnie zajął miejsce obok niej, zapewne nie do końca wiedząc, że i tak wystarczy jej jego zapach żeby mógł wyprowadzić ją z równowagi.
-Idź już spać, co?-zaproponował, dostrzegając jej zmęczenie. Przecież była wykończona już podczas kolacji, nie wspominając jej stanu po tym co przed chwilą zrobili.
Zmarszczył brwi, kiedy dostrzegł to jak bardzo rozbita i przygnębiona jest i nie mógł pozbyć się poczucia winy, które ogarnęło go w tamtym momencie.
-No pewnie-odchrząknęła, a potem wstała z kanapy i ruszyła w stronę sypialni, odprowadzana jego uważnym, nieco zatroskanym spojrzeniem. -Albo wiesz?  Jeszcze tu chwilę posiedzę, nie jestem taka zmęczona-wyjaśniła z nazbyt nerwowym uśmiechem, z powrotem siadając obok blondyna. Bała się kolejnych koszmarów i z dwojga złego, wolała przesiadywać w niezręcznym towarzystwie Malfoya, niż spędzać kolejne godziny w łóżku, przerzucając się z boku na bok i robiąc wszystko byle tylko nie zasnąć. Bo po tym co spotkało ją dzisiejszego przedpołudnia, nie zamierzała spać już nigdy więcej, niezależnie od tego jak dziecinnie to brzmiało. Nie była gotowa ze zmierzeniem się z kolejnymi wizjami.
Siedział w ciszy, czekając aż zaśnie. Obserwował ją w milczeniu. To, jak skulona, z podwiniętymi pod brodę nogami zajmowała przeciwny koniec kanapy.  Wpatrywała się w rozbiegane i trzaskające płomienie w kominku, a on towarzyszył jej w tym przez długie godziny. Nie potrafił ukryć zmartwienia, ani niepokoju, ani nawet własnego zmęczenia. Nie wiedział też co takiego mógłby jej powiedzieć, ale kiedy w końcu pragnienie snu w niej wygrało, a jej powieki bezwładnie się osunęły, wiedział, że może odetchnąć z ulgą.
-Granger?-mruknął, po odczekaniu chwili, dla pewności, że już na pewno śpi, a kiedy był pewien, że zasnęła, sam wstał z kanapy.  Spojrzał na nią spod zmarszczonych w zmartwieniu i poczuciu winy brwi, a potem delikatnie wziął ją na ręce. Była dzisiaj taka krucha. Tak inna od przemądrzałej i wkurzającej dziewczyny, którą poznał w szkole. Położył ją na łóżku, poprawiając pościel pod jej plecami i głową, z rezygnacją wzdychając, kiedy dziewczyna kurczowo trzymała się jego szyi. Wywrócił oczami próbując wyswobodzić się z jej uścisku i zrzucić z siebie jej dłonie. Z pewnością wyszedłby, gdyby nie jej głos.
-Proszę cię, zostań jeszcze chwilę...-wyszeptała ledwo dosłyszalnie, szukając go wzrokiem pośród ciemności. Uśmiechnął się smutno. Znajdowała się w nie najlepszym stanie. Tak niegodnym dopadania kogoś takiego jak Hermiona Granger. Nie wiele myśląc, odsunął kołdrę i wśliznął się na miejsce po jej prawej stronie, opatulając swoim silnym ramieniem. Podświadomie wtuliła się w niego, uspokajając oddech. Mogła się za to nienawidzić rano. Teraz czuła się przy nim bezpiecznie.

21 komentarzy:

  1. O mój Boże!!! to opowiadanie jest niesamowite :-) jedno z najlepszych jakie dotąd czytałam... Masz niesamowity talent jeśli chodzi o pisanie... Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :-)
    Pozdrawiam
    Kika

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadania:)
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :D

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie piszesz ;) I masz ciekawe pomysły ; ) Ciekawe co jeszcze dla nich wymyślisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To takie słodkie, że z nią został ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie piszesz ;) Jednak jakoś nie pasuje mi do Hermiony to , że ona jest taka bojaźliwa. Zawsze była odważna i wgl. I jakoś nie chce mi się wierzyć, że tak by się bała jakiegoś snu ;)
    Czekam na rozwinięcie tematu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj uwierz mi że bałabyś się :)

      Usuń
  6. jhvdsflasduivbusidbgcisydvc! :D
    kocham Cię ii tyleee! xd
    kurde, ten facet ze snów jest przerażający :x
    uuum, czekam na pocałunek ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. swietny rozdział skarbie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział, może i trochę krótki ale nie szkodzi i tak jest super ;D!

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham twoje opowiadania ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze!!! to opowiadanie jest super!!! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział - oby był jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  11. nie no rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń
  12. o mój boże !! Ten rozdział był SUUUUUUUUUUUUUPER !!!!!!! /Nagini

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz prawdziwy talent. Rowling powinna się bać, nowej konkurentki ;) Ale serio, super piszesz. Z taką lekkością, że super się czyta. Akcja bardzo dobrze poprowadzona itp. Nwm ile masz lat, że TAK piszesz, bo ja mam 13 i pisze 10 razy gorzej ... :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam cały blog i z całą pewnością stwierdzam,że lepszego nie czytałam <3 To jest po prostu dzieło :*** Masz naprawdę super pomysły i doceniam to.
    Cały czas opowiadanie trzymało mnie w napięciu.Kiedy myślałam,że pomiędzy Draconem i Hermioną jest już dobrze okazywało się,że nawet mały szczegół potrafił to zniszczyć! I to mi się podobało!
    Masz talent do pisania.Mam nadzieje,że napiszesz jeszcze jakiegoś bloga.
    Pozdrawiam :)
    Najwierniejsza fanka Twojego bloga.
    Ahsoka ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Super blog ! Naprawde mi się podobał.
    Zapraszam do przeczytania mojego.
    Jest on o Hermionie,która dowiaduje się,że jest córką Toma Ridle i postanawia stanąć po stronie zła.
    http://dracomalfoyhermionariddle.blog.pl/
    Zapraszam.Prosze o komentarze

    OdpowiedzUsuń
  16. Naprawdę masz dar do pisania :)
    Irytuje mnie tylko duża ilość błędów ortograficznych i stylistycznych...
    Ale poza tym jest super :) :p
    Nie przestawaj pisać, bo jesteś w tym świetna ! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie musi być długi by był fajny.

    OdpowiedzUsuń